Takich małych zmian cen jednak nie ma sensu roztrząsać. Zresztą dalsza część sesji pokazała, że początkowa zwyżka nie była istotna. Dzień zakończył się na niższych poziomach. Czy to powód do obaw? Raczej nie. Przynajmniej w tej chwili nie ma podstaw do żadnych obaw, gdyż są to wciąż zmiany, które nie mają znaczenia dla oceny sytuacji rynkowej. To są wahania w ramach trwającej od dłuższego czasu konsolidacji. Czekamy na jej zakończenie. Sesję zakończyliśmy utrzymywaniem nastawienia negatywnego w średnim terminie. Do szczytu z 4 grudnia wciąż nam trochę brakuje, a to właśnie ten poziom, a właściwie jego pokonanie, coś by znaczyło.

Wstępny odczyt dynamiki cen towarów i usług konsumpcyjnych w strefie euro wskazuje na spadek tych cen o 0,3 proc. Oczekiwano, że obniżka wyniesie 0,5 proc. Warto przypomnieć, że w styczniu spadek wyniósł 0,6 proc. Można więc uznać, że to jakiś krok ku normalizacji, choć do celu jeszcze daleko. Niemniej spadek tempa deflacji w strefie euro będzie kolejnym czynnikiem, który ograniczy zapędy naszych gołębi z RPP. Wariant cięcia stóp procentowych w Polsce o 50 punktów bazowych pozostaje wciąż realny, ale szanse na jego realizację wyraźnie maleją. Brak jasnego przekazu skazuje nas na tego typu domysły. To, niestety, podnosi poziom niepewności na rynku.