Miniony tydzień przyniósł kolejną porcję danych sprzyjających stronie popytowej. Chodzi przede wszystkim o dane dotyczące zapasów ropy w Stanach Zjednoczonych. Zarówno Amerykański Instytut Paliw, jak i Departament Energii podały, że zapasy ropy w USA we wcześniejszym tygodniu po raz kolejny spadły. To sugeruje, że restrukturyzacja amerykańskiego sektora wydobywczego zaczyna przynosić efekty.
Zresztą Energy Information Agency, będąca częścią Departamentu Energii, we wtorek opublikowała raport, w którym zapewniała, że spadek ilości funkcjonujących wiertni w USA przełoży się na produkcję ropy naftowej w tym kraju już w najbliższych miesiącach. EIA spodziewa się, że od czerwca zacznie ona spadać z obecnego bardzo wysokiego poziomu.
Jak jednak widać po cenie ropy, te informacje to za mało, aby dynamiczna zwyżka była kontynuowana. Na rynku tym nie brakuje bowiem informacji sprzyjających stronie podażowej. Produkcja ropy w OPEC w kwietniu pobiła kolejny rekord i kartel ten produkuje obecnie o ponad 2 mln baryłek dziennie więcej ropy, niż potrzeba. Dodatkowo swój powrót na rynek ropy zapowiada Iran – tamtejszy minister ds. ropy naftowej zadeklarował wyraźne zwiększenie produkcji, jak tylko zachodnie sankcje zostaną zniesione.