Już w skali kilku dni nie ma mowy o żadnej przewadze ani po stronie popytu, ani podaży. O tym, że to popyt jest stroną dominującą, można się przekonać, widząc wykres zmian cen w ostatnim kwartale. Pytanie, czy to jest wystarczające pocieszenie. Od miesiąca stoimy w miejscu. Owszem, ten postój jest po silnej zwyżce i pod poziomem oporu. Jest zatem odbierany raczej optymistycznie, ale ten optymizm może z czasem gasnąć, jeśli rynek swoim zachowaniem nie potwierdzi oczekiwań. Zamiast cierpliwości może pojawić się zwątpienie. W gruncie rzeczy to może być dobre dla rynku, gdyż taka faza rezygnacji mogłaby zakończyć kreślenie korekty, ale jakie to faktycznie będzie miało skutki, dowiemy się po czasie.
Niestety nie zanosi się, by rozstrzygnięcie pojawiło się w ciągu najbliższych dni. W poniedziałek większość najważniejszych rynków będzie zamknięta (z różnych okazji świętują m.in. Amerykanie, Brytyjczycy i Niemcy). Można podejrzewać, że będzie to jeden z nudniejszych dni na GPW. Wtorek o wiele lepszy zapewne nie będzie, ale ciekawiej może się zrobić w drugiej połowie tygodnia. WIG20 stoi nadal przed szansą wyjścia na poziom, który nie był widziany od kilku lat. To byłoby wydarzenie także techniczne, gdyż silnie potwierdzałoby panujący aktualnie trend i obowiązujące w związku z tym nastawienie.