Po wzrostach z pierwszej połowy maja kilka ostatnich dni przyniosło korektę na większości rynków. Indeksy szerokiego rynku surowców spadły o 2–3 proc. i, pomijając bardzo tym razem nieliczne wyjątki, dobrze oddaje to sytuację. Jeżeli zmiany cen mają powszechny i taki sam co do zwrotu kierunek, zwykle wina leży po stronie kursu walutowego. Umocnienie się dolara amerykańskiego o ponad 3 proc. w ubiegłym tygodniu sporo wyjaśnia.
Na szczególną uwagę zasługuje sytuacja na rynku miedzi, która przez pewien czas silnie zwyżkowała, co oddawało poprawę relacji popyt/podaż. Widać to wyraźnie w zachowaniu krzywej kontraktów terminowych na ten metal. Ma ona obecnie nachylenie dodatnie, czyli tzw. contango. Oznacza to, że rynek oczekuje wzrostu ceny miedzi. Jest to istotna zmiana, gdyż nachylenie ujemne, backwardation, utrzymywało się od połowy 2014 roku. W najbliższej przyszłości możemy oczekiwać, że metal ten ponownie będzie drożał, przemawia za tym zagrożenie strajkami w kopalniach w Peru oraz trend spadkowy stanu zapasów tego metalu na giełdach. Jednak w dłuższym okresie wzrosty miedzi będą limitowane sytuacją w Chinach i nowymi projektami wydobywczymi, jak druga faza wspólnego przedsięwzięcia Rio Tinto i rządu Mongolii.
Na rynkach energii dominowały spadki. Ponownie ropie brent nie udało się sforsować oporu na poziomie 60 USD za baryłkę, dla amerykańskiej WTI zaś barierą nie do pokonania okazało się 55 USD za baryłkę.