Dzieje się tak nie bez powodu – 2016 to zapewne kolejny rok, w którym stopy zwrotu będą w dużej mierze uzależnione od polityki banków centralnych. Grudniowa podwyżka stóp przez Fed zbiegła się w czasie z wydłużeniem europejskiego QE i zmianami w programie, który prowadzi Bank Japonii. Rozbieżności polityk monetarnych w najważniejszych światowych gospodarkach są tym samym coraz większe, co sprawia, że analitycy zgodnie radzą, by kupować akcje europejskie i japońskie zamiast amerykańskich. Wprawdzie ostatnie miesiące złagodziły obawy o dalszy silny spadek wzrostu w Chinach, ale podobny tzw. konsensus panuje co do tego, że akcje rynków rozwiniętych są obecnie lepszym wyborem niż inwestycje na rynkach wschodzących.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu wątpliwości budzi natomiast kwestia perspektyw dla amerykańskiej waluty. Wciąż nie brakuje głosów, że osiągnięcie parytetu 1:1 EUR/USD jest kwestią czasu, ale przyspieszenie europejskiej gospodarki i brak wiary w dalsze działania EBC w 2016 r. sprawiają, że najbardziej oczywista transakcja sprzed roku (kupno dolara) może być obecnie ryzykowna, zwłaszcza jeżeli Fed nie zdoła przeprowadzić w przyszłym roku więcej niż dwóch kolejnych podwyżek (wielu ekonomistów spodziewa się obecnie 3–4).

Pytanie o realność takiego scenariusza powiązane jest z najciekawszą obecnie kwestią – jakiej ceny ropy można spodziewać się za 12 miesięcy? Obecnie jest ona najniższa od 11 lat, ale po przełamaniu kluczowego poziomu 40 USD/baryłkę nie ma chyba nikogo, kto zaryzykuje stwierdzenie, że osiągnęliśmy dno. Utrzymująca się wyraźna nadpodaż surowca wspierana przez rosnące wydobycie państw Zatoki Perskiej i Rosji oraz mniejszy od oczekiwań spadek produkcji łupkowej w USA każe się spodziewać dalszego krótkoterminowego spadku cen. Niektórzy, w tym Goldman Sachs, mówią nawet o 20 USD. Może się jednak zdarzyć, że globalni producenci ropy zrezygnują z obecnej wojny o udział w rynku i w II połowie roku zobaczymy wyraźne odbicie do 50–55 USD. Gdyby ten scenariusz jednak się nie zrealizował, trudno będzie wyobrazić sobie prezes Yellen ogłaszającą podwyżki stóp co kwartał. Potencjał do niespodzianki wydaje się więc największy tam, gdzie rok i dwa lata temu – wzrost w USA i inflacja mogą po raz kolejny zaskoczyć FOMC i nastąpi co najwyżej jedna podwyżka stóp w kolejnych 12 miesiącach.