Przypomnę, że jest nim lokalny szczyt z końca grudnia. Obecnie mamy do czynienia z krótkoterminową tendencją wzrostową, po której wiele się jednak nie spodziewajmy. W tej chwili należy ją traktować jako korektę po wcześniejszym spadku i nadal trzeba się liczyć z tym, że trend o sobie przypomni.

Ostatnie badanie nastrojów inwestorów indywidualnych pokazuje, że nie ma przekonania co do kierunku ruchu. Optymistów jest tyle samo co pesymistów. Z punktu widzenia historii tych badań jest to jednak odczyt negatywny.

W piątek się okazało, że w styczniu polska deflacja ponownie się powiększyła. Oczekiwano, że wskaźnik styczniowy będzie porównywalny z grudniowym, a w kolejnych miesiącach negatywna dynamika się skurczy. Tymczasem w styczniu wskaźnik wyniósł -0,7 proc. r./r. i nawet jeśli w kolejnych miesiącach faktycznie deflacja osłabnie, to na zero trzeba będzie poczekać. Taki odczyt jest dobrym alibi dla nowej Rady Polityki Pieniężnej, by podjąć decyzję o obniżeniu stóp procentowych o 25 pkt bazowych. Obecnie nie ma przekonania, czy RPP zdecyduje o niższym koszcie pieniądza, ale ostatnie przebąkiwanie zza oceanu o negatywnych stopach procentowych tylko dodaje naszym gołębiom argumentów. Choć trzeba pamiętać, że obecnie kolejne cięcie odebrane byłoby politycznie, bo zostałoby uznane za podległość członków RPP partii rządzącej.