Problem w tym, że podobnie jak kilka dni temu, i tym razem zwyżce nie towarzyszył zwiększony poziom aktywności. Tym samym wnioski nie mogły być tylko optymistyczne. To wciąż może być zmiana wewnątrz kreślonej korekty spadkowej w krótkoterminowym trendzie wzrostowym.
W czwartek była okazja zapoznać się z oficjalnymi danymi o styczniowej inflacji w Niemczech i strefie euro. Inflacja w Niemczech nie odbiegała od oczekiwań, ale za to dla Eurolandu okazała się niższa od oczekiwań. Sądzono, że wskaźnik HICP wyniósł 0,4 proc., a tymczasem był równy 0,3 proc. r./r. Nie zmienia to faktu, że w styczniu tempo wzrostu cen na poziomie konsumentów było wyższe od grudniowego (0,2 proc. r./r.). Tempo wzrostu płac jest powolne, a słabsze dane z Niemiec ze sfery realnej raczej nie będą sprzyjały zdynamizowaniu tej tendencji. Dość powiedzieć, że pojawiły się plotki, że na najbliższym posiedzeniu Rada Prezesów EBC zdecyduje o obniżeniu kosztu pieniądza o 10 punktów bazowych, a także o podniesieniu skali miesięcznych zakupów obligacji o kolejne 10 mld euro.
Tymczasem z USA napłynęły pocieszające informacje o zmianie zamówień na dobra trwałe. Zamówienia wzrosły o prawie procent, ale co ważniejsze, spora poprawa jest także widoczna w wersji bez uwzględniania środków transportu. To chwilowo podziałało na rynki, umacniając dolara i podnosząc nieco indeksy akcji. Na naszym rynku reakcja była minimalna.