Przebieg sesji jednak nie wskazuje na to, by którakolwiek strona wykazała się zdecydowaniem. Przecena, której nie towarzyszy wzrost aktywności, nie ma takiej samej wagi jak przecena, która ma potwierdzenie w rosnącym obrocie. Wnioski po tym dniu nie zmieniają się specjalnie. Wciąż zakładamy, że po fazie osłabienia przyjdzie pora na ponowienie próby walki z poziomem oporu. Oporem tym jest okolica 1900 pkt, czyli szczyt z końca grudnia ub.r.

W chwili rozpoczęcia notowań na rynku akcji pojawiła się informacja o zaskakująco wysokiej wartości wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu. Oczekiwano, że będzie on równy 50,8 pkt, a więc nieznacznie mniej niż styczniowe 50,9 pkt, tymczasem faktyczna wartość wyniosła 52,8 pkt. Zaskakująca jest tu nie tylko sama wartość, ale również okoliczności wzrostu wskaźnika. Okazuje się bowiem, że mamy wzrost polskiego PMI w sytuacji, gdy w Europie przeważają spadki analogicznych wskaźników. Polska ponownie stała się zieloną wyspą. Pytanie, czy nie jest to jednorazowy wypadek. Trudno bowiem zakładać, że nagle nasza gospodarka, a szczególnie przemysł, oderwą się od tego, co dzieje się chociażby w Niemczech. Można zatem podejrzewać, że przy kolejnej publikacji wskaźnik wyrówna ten pojedynczy wyskok albo poprawa pojawi się także w innych gospodarkach. Zapewne do tych danych większość będzie podchodziła z rozwagą.