Powrót do poziomu poniedziałkowego zamknięcia to za mało. Dla nas liczy się przełamanie oporu. Wtedy będziemy mogli mówić o podjęciu poważnej próby przejęcia kontroli nad rynkiem przez kupujących. Do tego czasu wahania odbieramy jako nieśmiałe przymiarki, które nie wnoszą niczego nowego. Biorąc pod uwagę wartość obrotu, to wahania odnośnie do ataku wydają się uzasadnione. Sygnał powinien mieć potwierdzenie we wzroście obrotu.

Początek marca przynosi pewną ulgę dotyczącą wymowy napływających danych z Niemiec. Przypomnę, że przy okazji publikacji w poprzednich miesiącach łatwo było o negatywne zaskoczenie, a mało było danych, które mogłyby poprawić nastroje uczestników rynku. Tym razem jest odmiana. W poniedziałek mieliśmy dane o zamówieniach w niemieckim przemyśle, które okazały się nieco lepsze od prognoz. W skali miesiąca wprawdzie zanotowano zmianę negatywną, ale zamiast spadku o 0,3 proc. odnotowano spadek o 0,1 proc. Lepiej było wczoraj, gdy opublikowano dane o niemieckiej produkcji przemysłowej. Spodziewano się wzrostu o 0,5 proc. m./m., a tymczasem zmiana wyniosła 3,3 proc. Nastroje się poprawiały, ale ostatecznie nie na tyle, by doszło do przełomu.