Wydaje się, że teraz można ostrożnie założyć, iż możemy mieć do czynienia z początkiem fazy korekty. Wyczekiwanie na korektę trwa już od jakiegoś czasu. Nie oznacza to, że trwa tu zaklinanie rzeczywiści. Raczej związane jest to z niesmakiem, jaki pojawia się, gdy obserwujemy styl podnoszenia rynku ponad poziomem 1900 pkt. Przejście tej bariery miało być przełomem, a tymczasem zwyżka jest mozolna. Owszem, można to odczytywać kontrariańsko, ale faktem jest, że popyt niespecjalnie naciska. Zresztą stwierdzenie o możliwości wystąpienia korekty nie jest tożsame ze stwierdzeniem, że zwyżka się już zakończyła. W końcu ostatnia fala spadków została zanegowana, a więc popyt mimo wszystko ma coś, z czego może być dumny, a my mamy argument, by zakładać, że ewentualne osłabienie będzie właśnie tylko korektą, po której przyjdzie nowa fala zakupów.

Sygnałem do tego, że korekta może być głębsza, byłby powrót pod poziom 1900 pkt. Na razie cofnięcie jest małe i nadal popyt ma kilka atutów. Niemniej brak kontynuacji wzrostu i pogłębienie ruchu spadkowego będą skłaniały coraz większą grupę graczy do przyjęcia scenariusza negatywnego na najbliższe tygodnie. W tej chwili nie ma powodu budować prognoz nawiązujących do tezy o powrocie do trendu spadkowego w średnim terminie. Tu musiałoby dojść do spadku pod styczniowe minimum.