Już wczoraj na rynkach wielu z nich widać było świąteczne zmniejszenie aktywności inwestorów. Spokojniej było m.in. na rynku ropy naftowej – europejski surowiec gatunku Brent zakończył czwartkową sesję spadkiem o ćwierć procenta do poziomu 40,44 USD za baryłkę, podczas gdy amerykańska ropa WTI delikatnie podrożała, o 0,20% do poziomu 39,59 USD za baryłkę.

W minionym tygodniu na rynku amerykańskiej ropy West Texas Intermediate przeważali sprzedający. Wyprzedaż surowca miała uzasadnienie techniczne, ponieważ notowania ropy WTI kilka dni temu dotarły do istotnego poziomu oporu w okolicach 41-42 USD za baryłkę, co sprzyjało odreagowaniu spadkowemu, które wydawało się naturalnym następstwem kilku tygodni systematycznych wzrostów. Dodatkowo sprzedających wsparły dane o kolejnym znaczącym wzroście zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych – Departament Energii podał w środę, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy w USA zwyżkowały o 9,4 mln baryłek.

W czwartek spadek notowań ropy naftowej wyhamował ze względu na dane dotyczące spadku liczby funkcjonujących wiertni w USA. Według cotygodniowego raportu firmy Baker Hughes, w tym tygodniu liczba ta spadła o 15, docierając do 372 – najniższego poziomu od listopada 2009 r. Wiele firm wydobywających ropę naftową z łupków znajduje się obecnie na granicy rentowności, dlatego wstrzymują się one z produkcją ropy naftowej przy tak niskich cenach tego surowca.