Jeszcze przed rozpoczęciem notowań pojawiła się informacja o gorszych od oczekiwań danych o zamówieniach w niemieckim przemyśle. Okazało się, że niedawna poprawa może być tylko chwilowa. Jak pamiętamy, jej pojawienie się rozbudzało nadzieję na to, że wcześniejsza fala słabszych odczytów dotyczących tendencji w niemieckim przemyśle się zakończy. Wtorkowy odczyt pewnie zaniepokoił.

Już po rozpoczęciu notowań na warszawskim parkiecie opublikowano niższą od oczekiwań wartość francuskiego wskaźnika PMI dla usług. To było o tyle zaskakujące, że pod koniec marca publikowane były wartości wstępne i rzadko się zdarza, by w tak znaczący sposób ostateczny odczyt odbiegał od wstępnego. To przełożyło się na niższy odczyt dla całej strefy euro, w czym swój udział miał również wskaźnik dla sektora usług Niemiec, choć w tym wypadku skala rozczarowania była mniejsza.

Sprzedaż detaliczna w strefie euro, choć okazała się minimalnie lepsza od oczekiwań, była marnym pocieszeniem. Słabość rynku pozwala zakładać, że mamy do czynienia z dalszą częścią powolnej korekty. Zbliżamy się do okolicy 1900 pkt i już tu ten ruch wtórny może się zakończyć. Jeśli tak by się stało, popyt zyskałby poważny argument techniczny. Tak płytka korekta wskazywałaby bowiem na apetyt na dalszy ciąg wzrostu. To jest wariant optymistyczny, ale równie dobrze korekta może się przeciągnąć do 1800 pkt.