Przebieg notowań sugeruje realizację scenariusza, który był zakładany wcześniej, a więc kontynuacji korekty spadkowej. Wciąż bowiem realna jest możliwość pogłębienia ruchu w dół. Aktualne minimum korekty nie leży tak znowu daleko. Na razie można mówić o obronionym poziomie wsparcia w okolicy 1900 pkt, ale nie widzę przeszkód, by rynek zdołał zaliczyć poziomy znajdujące się kilkadziesiąt punktów niżej. Szczególnie że nastroje rynkowe są dalekie od niepokoju, a pojawienie się takowego byłoby wskazówką, że kto miał sprzedać, to sprzedał. Nadzieja na podtrzymanie wzrostu to jednocześnie podtrzymywanie długich pozycji. Skoro po stronie podaży jest jeszcze potencjał, to zanim rynek się wzniesie, potencjał ten powinien zostać wyczerpany.
Okoliczności do spadku są całkiem niezłe. W poniedziałek pojawiła się nijaka wartość wskaźnika Ifo w Niemczech. Odczyt uznany został za potwierdzający mało optymistyczne wartości dynamiki produkcji czy zamówień w niemieckim przemyśle w ostatnich miesiącach. Dla nas ma to znaczenie, skoro gospodarka niemiecki jest głównym odbiorcą polskiego eksportu, a właściwie Niemcy są naszym głównym odbiorcą taniej siły roboczej. Słowo „eksport" jest bowiem w wielu wypadkach nieco na wyrost, skoro praca sprowadza się do montażu czy obróbki podzespołów dostarczonych przez tych, którzy później odbierają gotowy produkt.