Jak pamiętamy, zakładaliśmy, że zejście pod to wsparcie oznaczać może mniejsze szanse na skuteczną akcję popytu, której skutkiem miałoby być przełamanie poziomu lokalnego szczytu w okolicy 2000 pkt. Jeśli popyt faktycznie myśli o kontynuacji wzrostu z początku roku, to teraz jest dobra okazja, by te myśli przekuć w czyn. Bez kapitału rynek się nie podniesie.
Dziś w planie mamy publikację oficjalnych danych o dynamice cen na poziomie polskich konsumentów. Wstępny odczyt wskazywał na przyspieszenie deflacji do ponad 1 proc. w skali roku. Te dane są już w cenach i odczyt do nich zbliżony nie wywoła większych zmian na rynkach. Zresztą nasz rynek akcji ostatnio nie wykazuje większego wyczulenia na wieści ze strony czynników pieniężnych. Inflacja nam na razie nie grozi, a stopy procentowe są tak niskie, że niełatwo będzie dopasowywać ich poziom do zmian deflacji w takiej skali. Szczególnie że słabnący złoty skutecznie wpływa na wyniki polskiego eksportu i działa na gospodarkę podobnie jak poluzowanie polityki pieniężnej. Paradoksalnie to zamieszanie wokół ratingu działa pozytywnie, choć sam fakt obniżki oceny polskiego długu jest już zapewne w znaczącym stopniu zdyskontowany. Jej brak byłby za to zaskoczeniem, co doprowadziłoby do przypuszczalnego umocnienia polskiej waluty. Warto także zwrócić uwagę na przedpołudniowe dane o produkcji przemysłowej w strefie euro.