Oczekiwano, że tempo wzrostu wyniesie ok. 2,9 proc., a tymczasem podano, że zmiana wyniosła 2,5 proc. To słabiej od najniższej prognozy (2,6 proc.). Rozczarowanie przełożyło się na pytania, czy takie dane powinny generować jakieś ruchy ze strony Rady Polityki Pieniężnej. Szybko pojawiły się wypowiedzi tonujące oczekiwania co do ewentualnych zmian w polityce monetarnej w Polsce. Nie zmienia to faktu, że dane rozczarowały, choć część analitycznej braci rozważała słabszy odczyt. Słabszy od oczekiwań był również odczyt dla Niemiec. Za to amerykańska sprzedaż detaliczna była nieznacznie lepsza od prognoz.
Słabszy odczyt w Niemczech nie zaszkodził tamtejszemu rynkowi. Nasz za to kontynuował przecenę z dnia poprzedniego, choć już jej skala była zdecydowanie mniejsza. W efekcie ceny kontraktów wykonały kolejny krok z kierunku poziomu 1700 pkt. Poziom ten nadal uchodzi na silne wsparcie.
Nastroje na rynku nie są najlepsze. Jeszcze niedawno była okazja, by zmierzyć się z poziomem 1860 pkt., a teraz ceny są już ok. 100 pkt. niżej. Wspomniany poziom jest ważnym oporem, którego pokonanie zmieniłoby znacząco obraz rynku w średnim, a może także i w długim terminie. Tymczasem zamiast rozważać takie możliwości na bazie pojawiających się faktów, pozostają one rozważaniami w sferze wirtualnej. Teraz bliżej nam do testu wsparć, a popyt zamiast walczyć o wyższe cele, będzie się bronił przed kolejną możliwą przeceną.