Przed południem opublikowano wstępne wartości wskaźników PMI dla przemysłu i usług Francji, Niemiec i strefy euro. W większości wypadków okazały się one lepsze od oczekiwań. Szczególnie dobrze wypadły odczyty niemieckie, co ma bezpośrednie przełożenie na ocenę perspektyw polskiej gospodarki. To wystarczyło, by podbić wartość akcji, a tym samym podnieść indeksy. Kontrakty na WIG20 poszły za średnią i wyznaczyły nowe maksima trendu wzrostowego. Wszelkie dywagacje na temat pogłębienia korekty przestały być aktualne. Po raz kolejny podaży udało się zatrzymać rynek tylko na chwilę. Korekta okazała się płaska, a skoro szybko doczekaliśmy jej zakończenia, wnioski potwierdzają zasadność trzymania się aktualnej tendencji.

Ostatnie cofniecie było zbyt małe, by zagrozić choćby najbliższemu poziomowi wsparcia. Przypomnę, że najbliższym jest dołek w okolicy 2160 pkt. Zatem do tej pory nie pojawiły się choćby najsłabsze sygnały sugerujące osłabienie strony popytowej. Mowa o sygnałach generowanych przez przebieg cen. Gdy mamy do czynienia z trendem wzrostowym to poziomy wsparcia są tymi, które należy uznawać za sygnalne. Rynek zawędrował relatywnie wysoko przy niewielkich korektach. To wystarczająco wyraźny pokaz siły. Póki nie zostanie przełamany jeden z istotniejszych poziomów wsparcia, nie ma sensu doszukiwać się oznak słabości. Walka z trendem jest kosztowna.