Od południa wciąż straszy niedomknięta tygodniowa luka hossy, rozciągająca się pomiędzy poziomami 1523–1534 pkt i jeżeli prawo magnetyczności luk ma się dopełnić, to ww. strefa może ściągnąć na południe wspomniany benchmark. Pożywką dla ursusów nadal jest słabość drugiej linii GPW, mianowicie mWIG40 po raz kolejny wykazał się niechęcią do wzrostów oraz brakiem sił na wybicie długoterminowej strefy oporu, z którą walczy od pierwszych dni czerwca. Sytuacja średniaków znad Wisły jest mocno powiązana z niemieckim indeksem mDAX.
Od ponad trzech miesięcy nie może poradzić sobie z oporową strefą wynikającą zarówno z rocznych szczytów, jak i z lutowej luki bessy. W tym tygodniu benchmark ten odnotował jeden ze słabszych okresów w 2020 r., a patrząc na sygnały płynące z naczelnego indeksu, jakim jest DAX, to trudno o optymistyczne sygnały. Kluczowy wskaźnik obrazujący kondycję byków z Deutsche Boerse wyszedł dołem z klina i jeżeli wierzyć technice, to podażowym magnesem ma prawo okazać się podstawa ww. formacji zlokalizowana na wysokości 11600 pkt.
Tego typu scenariusz współgra z sytuacją jankeskich indeksów, gdzie wciąż aktywne są sygnały sprzedaży, zaś odwrotnie skorelowane bondy nadal pozostają w trendzie wzrostowym, przecząc tym samym rzekomej hossie akcji na Wall Street.
Piotr Neidek, analityk, BM mBanku