Zarządzający Quercusa TFI spodziewają się bardziej zdecydowanych ruchów banków centralnych Polski i USA w przyszłym roku niż dziś zakłada to rynek. Dlatego ich zdaniem to obligacje oferują dziś najlepszy stosunek zysku do ryzyka. Wobec akcji mają nastawienie neutralne, a metale szlachetne ich zdaniem za rok mogą być nawet niżej niż dziś. To jednak scenariusz bazowy. W optymistycznym na Wall Street znów możemy zobaczyć dwucyfrowe zwyżki.
Czytaj więcej
Eksperci biura widzą miejsce do kontynuacji zwyżek na polskim rynku akcji w przyszłym roku. Przed...
Złoto za rok będzie tańsze
– Mijający rok był na ogół czasem bardzo pozytywnych zaskoczeń. Dotyczy to m.in. metali szlachetnych, ale także akcji polskich. Nikt, a szczególnie my, nie zakładał wzrostu WIG-u o 40 proc. – wspomina Sebastian Buczek, prezes Quercusa TFI. Podobnie jest ze złotem i srebrem, gdzie – według Buczka – uformowała się już bańka spekulacyjna. – Nie zakładam, że dojdzie do jakiegoś spektakularnego pęknięcia tej bańki, ale też nie zdziwi mnie, jeśli za rok ceny złota czy srebra będą niższe niż dziś – przyznaje Buczek. Jego zdaniem wyceny obu metali oderwały się od fundamentów, na podstawie których szacuje wartość złota w zakresie 2500–3000 USD za uncję.
Buczek reprezentuje neutralne nastawienie do akcji amerykańskich oraz polskich, z których preferuje firmy mniejsze i średnie. Nastawienie to w tym roku było jednak „kosztowne”. Zarządzany przez niego Quercus Agresywny zarobił w tym roku 17,6 proc., czyli 9 pkt proc. mniej od średniej w grupie oraz 20,7 pkt proc. mniej od WIG-u. To także mniej niż Quercus Global Balanced, który działa w formule absolutnej stopy zwrotu i zarządzany jest przez Piotra Milińskiego.
Miliński mniej przejmuje się wysokimi wycenami amerykańskich przedsiębiorstw, w tym tych technologicznych i wciąż radzi oprzeć portfel akcji właśnie na nich. – Amerykańskie firmy są w stanie w przyszłym roku zarobić o 15 proc. więcej niż w tym. Przy utrzymaniu obecnych, dobrych nastrojów na rynku, S&P 500 mógłby zyskać kolejne kilkanaście procent i sięgnąć 8000 pkt – prognozuje Miliński. Przyznaje, że wyceny spółek w USA są wysokie, a trend wzrostowy mocno zaawansowany. Z drugiej jednak strony wzrost gospodarczy pozostaje na solidnym poziomie, a możliwe jest też wsparcie fiskalne Amerykanów. Miliński zwraca też uwagę, że jak dotąd inwestycje w centra danych, służących rozwojowi sztucznej inteligencji, tylko w niewielkim stopniu „dołożyły się” do wzrostu PKB, bo były niwelowane importem m.in. czipów. Miliński ostatnią przecenę Nvidii postrzega bardziej jako okazję, odrzuca tezę o tworzącej się bańce wokół spółek rozwijających nowe technologie. Jako czarnego konia wskazuje spółki działające w sektorze odnawialnych źródeł energii, szczególnie producentów paneli solarnych, w związku z ogromnym wzrostem potrzeb energetycznych w USA.