Reklama
Rozwiń

Jarosław Niedzielewski, Investors TFI: Bańka na AI szybko nie pęknie. WIG na nowych szczytach w 2025 r.

To jeszcze nie jest ten moment, żeby obawiać się pęknięcia bańki spekulacyjnej na spółkach związanych ze sztuczną inteligencją. Giełdy pozostają w trendzie wzrostowym – mówi Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI.

Publikacja: 12.11.2025 17:26

Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI

Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI

Foto: parkiet.tv

Trwa hossa na rynkach akcji. Czy jej koniec jest coraz bliżej? Czy ceny akcji są już zbyt wysokie?

Zdecydowanie są wysokie, ale to nie oznacza, że nie mogą być jeszcze wyższe. Od dwóch lat staram się w naszych analizach budować taką narrację, że żyjemy trochę w powtórce z drugiej połowy lat 90. Wtedy podobne rzeczy jak dzisiaj, przez ostatnie 2-3 lata, miały miejsce i skończyły się wielką spekulacją na tzw. spółkach dot-comowych, ale wcześniej dużymi, silnymi wzrostami. Wówczas mieliśmy rewolucję internetową i hossa trwała 5-6 lat. Obecnie, od 3 lat trwa rewolucja AI. Bazując na tym porównaniu moim zdaniem jesteśmy w jakiejś fazie środkowej hossy, albo to zaawansowanie wynosi około  60-70 proc. To jeszcze nie jest wiosna 2000 r., kiedy bańka internetowa pękała, a szeroki rynek akcji jeszcze przez chwilę zachowywał się całkiem nieźle i dopiero później w kolejnych kwartałach w gospodarce i na rynku akcji pojawiły się większe problemy. Moim zdaniem to jeszcze nie jest ten moment, żeby obawiać się pęknięcia bańki spekulacyjnej na spółkach związanych ze sztuczną inteligencją. Ale niewątpliwie ta bańka się tworzy, tak jak wtedy się tworzyła. Zajęło to dosyć dużo czasu. Są symptomy i sygnały wskazujące, że ta bańka rośnie, ale ona może być jeszcze większa.

Reklama
Reklama

Co może przez kolejne miesiące, wspierać hossę? Czy to będą głównie oczekiwania na rosnące wyniki finansowe Big Techów?

Z jednej strony tak. Ale trzy dekady temu to nie tylko te największe spółki internetowe pokazywały dobre wyniki. I dzisiaj dzieje się podobnie. Zdecydowanie większa liczba spółek w USA i w Polsce, ale też na innych rynkach wschodzących pokazuje solidne wyniki i to one tworzą trendy wzrostowe. Zyski firm rosną. Ale w pewnym momencie to się zmieni, tak jak to było w latach 2000-2002, kiedy była recesja w gospodarce i bessa na rynkach akcji. Wtedy nominalne przychody i zyski spółek spadały. Fundamenty się pogarszały. Ale teraz jeszcze tego nie widać. Jesteśmy cały czas w trendzie wzrostowym, wzrostu nominalnych przychodów i zysków firm. I to nie tylko w tych spółkach związanych z AI. To świadczy o tym, że mamy cały czas w miarę zdrowy trend wzrostowy. On może być rzeczywiście trochę za wąski, w szczególności w ostatnich tygodniach był dosyć wąski, natomiast jest on cały czas, moim zdaniem na tyle zdrowy, że można powiedzieć, że ma szansę trwać dalej.

Czy grupa spółek, które będą poprawiać wyniki będzie się powiększać?

Tak mi się wydaje. Mniejsze i średnie spółki w USA i nie tylko tam, także w Europie i w Polsce, poprawią wyniki. Pewne sygnały pojawią się w trzecim kwartale. Spora grupa analityków twierdzi, że w przyszłym roku to te mniejsze, średnie spółki nie tylko w Stanach Zjednoczonych mają szansę pokazać zdecydowany wzrost wyników finansowych. One też najbardziej cierpiały m.in. na tym, że przemysł przez ostatnie trzy lata na całym świecie był w stagnacji, że działały w środowisku wysokich stóp procentowych. Teraz mamy do czynienia ze spadkiem stóp na całym świecie, a przemysł ma szansę w przyszłym roku zacząć się odbudowywać. Więc to się może złożyć w całość, w ten dobry scenariusz dla szerszego rynku niż tylko to wąskie grono spółek, beneficjentów rewolucji AI.

Czytaj więcej

Czy wyceny wskazują, że czas się wycofać ze sztucznej inteligencji?
Reklama
Reklama

Hossa jest mocno zaawansowana, w ostatnich miesiącach na rynkach akcji nie było głębszej korekty. Czy jej prawdopodobieństwo rośnie? Co może ją sprowokować? Czy np. słabszy raport Nvidii, albo jakieś gorsze dane z amerykańskiej gospodarki?  

Tak mi się wydawało, że to właśnie dane z rynku pracy mogą spowodować korektę, ale nie zmianę trendu. Spodziewałem się, że do tego powinno dojść we wrześniu, październiku. Oczywiście tych danych nie było ze względu na shutdown. Jak rząd USA się zaraz otworzy i pojawią się dane z gospodarki, to być może zobaczymy słabość rynku pracy. To spowoduje, że będziemy mieli też do czynienia z oczekiwaniami na kolejne obniżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Może zmienić się narracja, która jest do tej pory na rynkach, że niestety konsument może być trochę słabszy, a nie silny i to spowoduje kilkutygodniową stagnację na rynku akcji, jakiś trend boczny czy korektę.

A co z naszym rynkiem akcji, hossa się utrzyma? Banki były liderami wzrostów, ale odebrały silny cios w postaci zamiaru podwyższenia im podatku CIT…

Bez banków nie będzie u nas hossy. One bardzo mocno wzrosły w ostatnich 3 latach. Te spadki w sierpniu, wrześniu  definiuję jako korektę, która spowodowała też przecenę na całym rynku. Ale wzrosty szybko wróciły, w październiku mieliśmy nowy szczyt WIG. Już nie dzięki bankom, ale one powoli też odrabiają straty. Pojawiły się nowe gwiazdy, takie jak Orlen, KGHM. Te nowe gwiazdy nadal mogą zastępować trochę banki albo razem z nimi, powodować, że polski rynek akcji nadal będzie w trendzie wzrostowym. To, co się stało w sierpniu na GPW w sektorze bankowym było powodem do przejścia w fazę korekty. Ale cały czas jesteśmy w trendzie wzrostowym i on się nie skończył. Tak jak i w Stanach Zjednoczonych czy w Europie.

Czytaj więcej

Mniej złota, więcej obligacji i prawie tyle samo akcji co przed miesiącem

Nowe rekordy WIG jeszcze w tym roku?

Jesteśmy zaledwie 1-2 proc. od szczytu, więc myślę, że będziemy mieli nowe rekordy, jeszcze w tym roku i banki też do tego się przyczynią. Bo trzeba pamiętać, że siła naszych banków nie brała się tylko z wewnętrznych powodów. Polski sektor finansowy robił dokładnie to samo, co banki w Europie. A tam one od dłuższego czasu były silne i pozostają silne, nie licząc jakichś turbulencji politycznych we Francji, które akurat wystąpiły dokładnie w tym samym czasie, co u nas. Sektor bankowy w strefie euro czy generalnie w Europie odżył i indeks europejskich banków jest na nowych szczytach. Wydaje mi się, że nasze banki zaczną też w tym kierunku zmierzać, co powinno spowodować, że w tym roku indeks WIG te kolejne szczyty wybije.

WIG w 2025 r. rośnie o ponad 40 proc., a cały czas trwa wojna na Ukrainie? Czy rynki już zobojętniały, przestały się tym przejmować? Wojna nie jest już dużym  zagrożenie dla naszej gospodarki, dla naszej giełdy?

Pewne tematy inwestorom spowszedniały, tak jak wojny celne Trumpa. To samo się dzieje z wojną na Ukrainie. Na rynkach była ważna w 2022 r. Potencjalnym zagrożeniem byłoby niestety wejście Rosji w konflikt z NATO, czego ja nie zakładam. Ale gdyby coś takiego miało miejsce, to wtedy mielibyśmy powtórkę z 2022 r. Inwestorzy zagraniczni by się wystraszyli i kapitał odpłynąłby z naszego rynku. A to inwestorzy zagraniczni stoją do dzisiaj za hossą na naszym rynku. Jeżeli oni zaczną wychodzić, to rzeczywiście będziemy mieli problem. Ale takiego zagrożenia na razie nie ma. Wszyscy zakładają, że do zakończenia wojny na Ukrainie jest coraz bliżej.

 

Reklama
Reklama

A jakie są główne czynniki ryzyka dla polskiego rynku? Sytuacja budżetowa, duże zadłużenie, kolejne pomysły władz uderzające w określone branże, konflikt na linii rząd–prezydent?  

Tak naprawdę, patrząc z lotu ptaka nie ma się do czego przyczepić. Mamy spadającą inflację, kolejne obniżki stóp procentowych, wzrastającą powoli akcję kredytową, rosnącą gospodarkę. Nasz konsument jest silny, rosną inwestycje nie tylko z KPO. Trend wzrostowy na giełdzie powinien być kontynuowany. Wzrosty zysków spółek też powinny go wspierać. Nie przeceniałbym jakoś specjalnie polityki i tych niesnasek pomiędzy dużym i małym pałacem. Pieniędzy jak zwykle w budżecie jest za mało. Poprzednia władza i dzisiejsza poszukiwała i poszukuje ich w różnych miejscach. Im bliżej wyborów, tym pewnie to poszukiwanie będzie bardziej intensywne. I rzeczywiście mogą się zdarzyć różne rzeczy, jakieś branże mogą ucierpieć. Na razie nie ma podstaw, żeby mówić, że to mogłoby jakoś mocno zachwiać trendem wzrostowym czy zmienić go w ogóle. Albo zniweczyć to dobre postrzeganie Polski w oczach zagranicznych inwestorów. Na razie tego zagrożenia nie widać.

Inwestycje
Złoto: to raczej pauza we wzrostach niż zakończenie trendu
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Inwestycje
Globalni inwestorzy wciąż wahają się przed inwestowaniem w USA
Inwestycje
Adrian Apanel, DM BOŚ: Rośnie ryzyko korekty na giełdzie, ale trend wzrostowy się utrzyma
Inwestycje
Mimo realizacji zysków z ETF rośnie popyt na złoto
Inwestycje
Hiszpański byk wciąż w natarciu. Ibex35 mierzy coraz wyżej
Inwestycje
Jerzy Nikorowski, DM BNP Paribas: Złoto dla lubiących ryzyko. Koniec hossy?
Reklama
Reklama