We wrześniu 2022 r. w Parkiet TV mówił pan, że koniec bessy na rynku akcji jest blisko, że wyceny polskich spółek są bardzo niskie i warto w nie inwestować. Miał pan nosa. Od dołka z października 2022 r. nasze indeksy do szczytów w połowie maja wzrosły po ok. 90 proc. Teraz mamy korektę? Europa nie nadąża za USA, gdzie indeksy biją rekordy...
Jeszcze w maju europejskie rynki radziły sobie dobrze, ale ostatnio już słabiej. Przykładowo, francuskiemu rynkowi w głębszej korekcie pomogły eurowybory. Polski rynek od trzech tygodni wygląda jednak najsłabiej, aczkolwiek w poprzednich miesiącach byliśmy najlepsi. W okresie ostatnich 12 miesięcy polska giełda była mocniejsza m.in. od DAX czy S&P 500. Korekta normalizuje zatem sytuację. Jak na razie patrzę na to jak na realizację zysków aniżeli odwrócenie głównego trendu. Hossa oczywiście trwa już długo i wyraźnie podniosła indeksy. Wspomniane spadki, które kończyły się jesienią 2022 r., zniosły wyceny na bardzo niskie poziomy. Hossa zaczęła się ze skrajnego niedowartościowania. Dziś polski rynek nie jest tani, hossa jest zaawansowana, ale jednocześnie jesteśmy daleko od skrajnego przewartościowania polskich spółek czy rynków ogółem. Zachowanie rynków w ostatnich trzech tygodniach to standardowa korekta w dość silnym trendzie wzrostowym.
Do powrotu zwyżek potrzebny jest kapitał. Czy widzi pan argumenty za powrotem inwestorów na polski rynek?
Paradoksalnie bardzo dobrze, że korekta nadeszła teraz. W połowie maja rynek był bliski korekty. Indeksy biły rekordy, a WIG zbliżał się do 90 000 pkt, możliwy był nawet atak na 100 000 pkt. Czułem wówczas pewną obawę, bo jeśli rynek w tak entuzjastycznych zwyżkach zapędził się za daleko, trend mógłby się zmienić. Obecna korekta wychłodzi nastroje, przeceni akcje i one staną się bardziej atrakcyjne np. dla inwestorów zagranicznych. Ta grupa inwestorów jest konieczna do powrotu zwyżek na GPW, bo w ostatnich latach odpowiada za 65 proc. obrotów. Do tego mamy efekt kuli śnieżnej w postaci PPK, która powoli rośnie. Przewaga popytu będzie się budowała, ale na to potrzeba czasu. Wciąż jednak bardzo niewielu krajowych inwestorów kupuje akcje. Jakiekolwiek napływy do funduszy polskich akcji są widoczne dopiero od końca zeszłego roku, czyli po około roku trwania wzrostów. Kwoty wciąż nie są jednak duże. Ostatnim argumentem za tym, że obecnie mamy do czynienia z korektą, a lada moment wrócimy do zwyżek, są wyniki spółek w kontekście poprawy sytuacji gospodarki. I kwartał tego roku przyniósł wyraźną poprawę dynamiki PKB. Dobre wyniki powinny osiągać nie tylko banki, ale i spółki oparte na konsumencie. II półrocze może być okresem, w którym firmy będą poprawiać wyniki. Dajmy spokojnie rozkręcić się gospodarce. Spodziewam się, że w II półroczu wrócimy do wzrostów indeksów i ataków na szczyty.