W 2008 r. krew lała się na rynkach finansowych po upadku Lehman Brothers. Pamiętam, jak pan mówił wtedy, że warto uzupełniać portfele o akcje. Dzisiaj też nie wiadomo, w czym lokować nadwyżki. Zacznijmy od obligacji. Warto je mieć w portfelu? Które?
Obligacje skarbowe o stałej stopie procentowej są mało dochodowe na najbliższe kwartały. Obecnie sprzedawane czteroletnie obligacje antyinflacyjne, nienotowane na giełdzie, oferują średnio tylko 3 proc. rocznie, nie pokrywają całej prognozowanej inflacji. Alternatywą mogą być obligacje korporacyjne, bo niektóre oferują nawet powyżej 5 proc. rocznie.
Po wielu latach niskich stóp procentowych nie ma ryzyka, że jak banki zaczną podwyższać stopy, to na rynku pojawi się wiele spółek widmo, które przeżyły tylko dzięki tanim kredytom?
Jeżeli sytuacja gospodarcza się poprawia, to sytuacja finansowa emitentów też się poprawia. Poprawia się na tyle, że w przypadku obligacji bardziej ryzykownych kompensuje podwyżkę stóp procentowych. To nie tylko moja opinia, wielu zarządzających w to wierzy. Nie można wykluczyć, że niektórzy emitenci okażą się spółkami widmo, ale to będą wyjątki, a nie generalna zasada.