Janusz Miliszkiewicz, dziennikarz, specjalista od rynku sztuki
Zbliżająca się rocznica to nie tylko okazja do maszerowania z flagą po ulicach miast, ale także okazja inwestycyjna. Okazuje się bowiem, że na aukcjach pojawi się sporo pamiątek patriotycznych.
Zgadza się. Co więcej, uważam, że wiele z tych eksponatów jest niedoszacowanych. Podam przykład. W listopadzie 2014 r. stołeczny antykwariat Lamus na aukcji bibliofilskiej wystawił rzecz niebywałą – oryginalny dokument policyjny zsyłający Józefa Piłsudskiego w 1887 r. na Syberię. Dokument został wystawiony przez szefa policji w Petersburgu z ceną wywoławczą 4 tys. zł. Po ostrej licytacji został sprzedany za 36 tys. zł. Wszyscy byli zachwyceni tym sukcesem. Jak się jednak głębiej nad tym zastanowić, to moim zdaniem nie była to cena adekwatna do takiego dokumentu, tak niespotykanego, w tak dobrym stanie i o takim znaczeniu dla historii Polski. Porównując to do aukcji malarskich okazuje się, że cena takiego dokumentu jest niższa, niż cena wywoławcza taśmowo malowanych obrazów Jerzego Kossaka czy Teodora Axentowicza.
Takich niedoszacowań jest więcej?