Prawdziwy kolekcjoner odda wszystko, żeby kupić obiekt swojego pożądania

Rozmowa z prof. Krzysztofem Borowskim z SGH _rynek inwestycji alternatywnych bywa nieobliczalny; jaką cenę na aukcji osiągnęłaby Mona Lisa?

Publikacja: 24.12.2018 09:57

Rynek sztuki (malarstwo i rzeźba), numizmaty, diamenty, zabytkowe samochody, inwestycyjne wina i whi

Rynek sztuki (malarstwo i rzeźba), numizmaty, diamenty, zabytkowe samochody, inwestycyjne wina i whisky – to najciekawsze segmenty rynku długoterminowych inwestycji alternatywnych, planowanych na co najmniej 20–30 lat.

Foto: Archiwum

Panie profesorze, inwestycja alternatywna inwestycji alternatywnej nierówna. Czy istnieje jakaś podstawowa klasyfikacja w tej dziedzinie?

Łatwiej jest odpowiedzieć na pytanie, czego ludzie nie zbierają, niż wymienić to, co zbierają. Zatem jeśli chodzi o klasyfikację inwestycji alternatywnych (IA), to jest z tym spory kłopot. Nie jest ona uregulowana przez żaden akt prawny. Dlatego niektórzy inwestorzy zaliczają do tej grupy inwestycje na rynku surowców (złoto, ropa naftowa, sok pomarańczowy), podczas gdy dla innych są to inwestycje klasyczne.

Podziału IA można dokonać według różnych kryteriów, np. czy na danym rynku istnieje indeks odzwierciedlający ceny, może jest giełda, na której dokonuje się obrotu takimi obiektami, a może w danym segmencie rynku operują fundusze inwestycyjne. Wielu kolekcjonerów przyjmuje proste założenie, że jeśli nie ma takiego indeksu, są to inwestycje emocjonalne (IE), jeśli zaś jest – inwestycje alternatywne (IA). Jeszcze dla innych pod tym samym pojęciem kryje się rynek przedmiotów kolekcjonerskich, na którym płynność jest bardzo mała (np. scyzoryki). Moim zdaniem każdy z inwestorów powinien sam odpowiedzieć sobie na pytanie, co oznaczają dla niego IA, a czym są IE.

Które IA są obecnie ciekawą propozycją, jeśli myślimy o długim terminie, na przykład o gromadzeniu kapitału na emeryturę?

W przypadku długoterminowych inwestycji, trwających 20–30 lat lub dłużej, do najciekawszych segmentów zaliczyłbym: rynek sztuki (malarstwo i rzeźba), numizmatów, diamentów, starych samochodów, inwestycyjnych win i whisky. Można do tego dorzucić rynek znaczków, ale w ostatnim czasie widoczny jest tam znaczący spadek płynności. Potem zwróciłbym uwagę na rynek plakatów, fotografii i książek.

Rynek sztuki zawsze należał do obszaru, w którego stronę ewoluują zainteresowania wielu bardziej lub mniej majętnych osób. Ponadto jest to stosunkowo płynny rynek, podobnie jak rynek win czy whisky inwestycyjnej.

W ostatnim czasie uwaga inwestorów koncentruje się także na rynku starych samochodów. Coraz liczniejsze grono ludzi poświęca czas i często niemałe środki na zakup leciwych automobili i ich restaurację, doprowadzenie do takiego stanu, w jakim dany wehikuł był w okresie swojej świetności. Inna zaś grupa koneserów starych samochodów, głównie z zamożnych krajów, jest gotowa wyłożyć duże środki na ich zakup, pod warunkiem że wszystkie (lub prawie wszystkie) części są oryginalne. A nie jest prostą sprawą zakup oryginalnych części do starych samochodów lub motocykli, bo i te ostatnie mają swoich wielbicieli.

Inne podejście, jakie można spotkać wśród kolekcjonerów, dotyczy gabarytów zbieranych obiektów. Im mniejsze i wartościowsze, tym lepiej. Ta grupa podchodzi do zagadnienia pragmatycznie – w przypadku jakiegokolwiek niebezpieczeństwa obiekty te łatwo zabrać ze sobą, a potem spieniężyć lub wymienić np. na żywność. Dlatego wciąż w cenie są diamenty i cenne monety.

Posiadanie starego wartościowego motocykla jest kuszące, ale ogólnie IA to chyba nie jest zabawa dla amatorów. Nie wyobrażam sobie, żeby bez odpowiedniej wiedzy inwestować na rynku sztuki, numizmatów itp.

Rynek inwestycji alternatywnych wymaga dużej wiedzy. Na początku przyszły kolekcjoner interesuje się wieloma dziedzinami IA, aby później skoncentrować się najczęściej na jednej, no może na dwu dziedzinach. W pierwszej fazie swojej przygody z rynkiem IA zbiera się praktycznie wszystkie obiekty z danej dziedziny, aby z upływem lat zacząć koncentrować się na pewnym nurcie. W przypadku malarstwa takim nurtem może być np. określona szkoła malarska, dzieła wybranego twórcy, temat przewodni (pejzaże z postaciami ludzkimi lub pejzaże bez postaci ludzkich, martwa natura itd.). Takich nurtów jest oczywiście wiele i kolekcjonerzy sami dochodzą do tego, co ich najbardziej pociąga w sztuce.

Wracając do wiedzy – zdobywa się ją latami. Czasami wręcz należałoby ukończyć specjalistyczne studia, aby np. lepiej poznać proces produkcji, wytwarzania i malowania porcelany czy też dmuchania, cięcia i malowania szkła. Powinno się uczestniczyć w wystawach, zarówno krajowych, jak i międzynarodowych, przeglądać katalogi wystaw (książkowe lub internetowe), no i czytać prasę fachową.

Dopiero po latach kolekcjoner potrafi odróżnić oryginały od falsyfikatów (których pełno na rynku, zwłaszcza gdy można osiągnąć duże zyski), a po kolejnych latach studiów będzie mógł podać przybliżoną wartość oglądanego obiektu, w zależności od wielu jego cech wpływających w zasadniczy sposób na cenę.

Jak należy zacząć przygodę z tego typu inwestycjami? Jeśli nie jestem pasjonatem w jakiejś dziedzinie, to nie mam tutaj czego szukać?

Proszę pamiętać, że każdy kolekcjoner przechodził okres niemowlęcy w wybranym przez siebie segmencie IA. Dlatego na początku sugeruje się, aby rozpocząć przygodę z inwestycjami alternatywnymi od zakupu obiektów często występujących na rynku, o niskich cenach. Wtedy nawet zakup falsyfikatu uszczupli nasz stan posiadania jedynie nieznacznie (część nabytych w tej fazie obiektów zostanie później sprzedana, kiedy kolekcjoner określi już, czym tak naprawdę chciałby się zainteresować). Stopniowo krąg swoich zainteresowań można rozszerzać o coraz droższe obiekty.

Szanse, że na jarmarku kupi się supercenny obiekt od sprzedawcy nieświadomego jego prawdziwej wartości, są znikome. Większe jest niebezpieczeństwo, że kupi się lepiej lub gorzej wykonaną podróbkę (falsyfikat).

Ile trzeba mieć pieniędzy?

Jeśli chodzi o finansową barierę wejścia na rynek inwestycji alternatywnych, to tak naprawdę zależy to od segmentu. Dzieło sztuki podczas aukcji można nabyć już nawet za ok. 500 zł. Z kolei posiadaczem popularnych egzemplarzy znaczków czy monet można stać się po 10 zł za sztukę.

Inwestycje na tym rynku to propozycja tylko dla cierpliwych. Nie ma tu chyba okazji do krótkoterminowej spekulacji?

Jeśli chodzi o krótki termin, np. kilkudniowy czy kilkutygodniowy, to praktycznie na rynku IA (wyłączając rynek surowców) nie można liczyć na realizację zysków. Spekulacją byłoby nabycie tanio przedmiotu o znacznie wyższej wartości rynkowej. Tak jak wspomniałem, szansa na ziszczenie się takiego scenariusza jest minimalna.

Inwestycje na rynku IA mają dłuższe terminy, są planowane na co najmniej pięć lat (lub w niektórych przypadkach na co najmniej siedem lat). O rynku sztuki (wartość przedmiotów do ok. 5 tys. zł) mówi się, że obiekty kupujemy dla naszych dzieci czy nawet wnuków. W przypadku bardzo drogich eksponatów (ceny idące w setki tysięcy złotych) jest szansa, że sprzedamy je jeszcze za naszego życia.

W kategorii sztuki współczesnej czy najnowszej wielki sukces finansowy odnieślibyśmy, gdyby autor posiadanego przez nas dzieła zrobił fenomenalną karierę i to w krótkim czasie. Inaczej stopa zwrotu uzyskana ze sprzedaży takiego dzieła, nawet jeśli sprzedaż będzie miała miejsce po 20 latach, raczej nie będzie oszałamiająca (poza nielicznymi przypadkami).

Załóżmy, że IA to tylko element dywersyfikacji portfela inwestycyjnego. Jaką część tego portfela, pana zdaniem, powinny zajmować inwestycje alternatywne?

Z inwestowaniem na rynku IA jest trochę tak jak z awersją do ryzyka. Są inwestorzy kochający ryzyko i tacy, którzy wręcz panicznie go unikają. Prawdziwi kolekcjonerzy, czyli ci, którzy zbierają określone przedmioty z pasji czy też z miłości do nich, a nie z chęci wzbogacenia się, będą przeznaczać nawet do 100 proc. środków na zakup obiektów swojego pożądania. Czasami będą musieli zaciągnąć kredyt w banku, bo w danym momencie ich finanse nie pozwalają na nabycie obiektu, a przecież nie wiadomo, kiedy ponownie pojawi się on na aukcji.

Na drugim krańcu znajdą się ci, którzy chcieliby zarobić na IA, ale nie są ich prawdziwymi pasjonatami (wielu tego typu klientów znajdą państwo w private bankingu). Tej grupie najczęściej sugeruje się, aby inwestycje alternatywne stanowiły ok. 10–15 proc. ich portfeli inwestycyjnych.

W przypadku kryzysów finansowych, kiedy czymś naturalnym staje się ucieczka kapitału z rynku finansowego, pieniądz poszukuje alternatywnych form inwestowania. I wtedy bardzo często rynek IA znajduje się w centrum uwagi, co w prosty sposób prowadzi do wzrostu cen, tak jak to np. miało miejsce podczas krachu na Wall Street w 1987 r. Wówczas Japończycy, nie mając zaufania do amerykańskiego rynku i korzystając z hossy na japońskiej giełdzie, przyczynili się do gwałtownego wzrostu cen obrazów impresjonistów. Kulminacyjnym punktem było wylicytowanie „Słoneczników" van Gogha za ok. 40 mln dol. (była to najwyższa cena zapłacona kiedykolwiek za obraz).

Czasami, jak uczy historia, rynek IA może okazać się nieobliczalny. Kończąc, chciałbym, aby zechcieli państwo odpowiedzieć na pytanie, jaką hipotetyczną cenę mogłaby uzyskać Mona Lisa podczas – jak nietrudno sobie wyobrazić – zażartej licytacji.

CV

Prof. Krzysztof Borowski na stanowisku profesora nadzwyczajnego SGH jest zatrudniony od maja 2012 r. Od kilkunastu lat jest związany z rynkiem kapitałowym, na którym pracował jako makler i doradca inwestycyjny. Posiada doświadczenie zawodowe na rynku krajowym i zagranicznym. Ma na koncie wiele publikacji, w tym m. in. „Rynek złota i monet", „Nowe kierunki bankowości inwestycyjnej", „Inwestycje alternatywne". Trzykrotnie uplasował się w rankingu TOP10 najlepszych wykładowców SGH.

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman