Kolekcjoner to dobry zawód

Zabytkowe książki w gabinecie budują wizerunek ich właściciela.

Publikacja: 06.03.2021 11:34

Foto: Antykwariat Numizmatyczny Pawła Niemczyka

Opłaca się kupić dla dziecka banknot z 1993 r. o nominale 500 tysięcy złotych. Na przykładzie tego banknotu łatwo wytłumaczyć, czym jest inflacja. Edukacja ekonomiczna dziecka to najlepsza rodzinna inwestycja.

Banknot licytowany będzie na trzydniowej aukcji, jaką od 20 do 22 marca zorganizuje Antykwariat Numizmatyczny Michał Niemczyk (www.niemczyk.pl). Oferowanych jest około 3 tysięcy numizmatów. Banknot jest piękny, został zaprojektowany przez Andrzeja Heidricha (1928–2019). Pieniądz jest w idealnym stanie, ma cenę wywoławczą 30 zł.

To okazja do zainteresowania dziecka sztuką. Następnym razem kupimy mu banknot z 1934 r. o nominale 100 zł. Czy to najpiękniejszy polski banknot? Został zaprojektowany przez wielkiego artystę Józefa Mehoffera. Ma wartość historyczno-patriotyczną. Widoczny na banknocie dąb jest symbolem wieczności, trwania Polski nad Bałtykiem. Ciekawy jest też znak wodny i wizerunek księcia Józefa Poniatowskiego.

Może dziecko zainteresuje się rynkiem numizmatów? Kolekcjoner numizmatów to świetny zawód. Kolekcjoner wie, co kiedy kupić, w jakiej chwili najlepiej sprzedać konkretny obiekt. Najlepsze okazy zostawia dla siebie. Kolekcja zarabia na siebie i na kolekcjonera. Dobra emerytura gwarantowana!

Stale niedoceniony

9 marca Polswiss Art zorganizuje prawdziwą ucztę dla miłośników sztuki (www.polswissart.pl). Licytowany będzie na przykład olej z 1908 r. pt. „Sosny z Połągi" namalowany przez Leona Wyczółkowskiego. Obraz ma wycenę szacunkową 300–400 tys. zł, a więc niską w porównaniu z pracami artystów, którzy malowali konie, wilki lub przegrane polskie bitwy.

Leon Wyczółkowski to moim zdaniem jeden z największych polskich malarzy. Artysta jeździł do kurortu w Połądze, malował wyjątkowe światło, jakie widział na rosnących tam sosnach. Zabrzmi to jak paradoks: Wyczółkowski jest stale niedoceniony.

Przy okazji możemy ocenić, czy sztuka to dobra lokata. Ten sam obraz sprzedano w październiku 2001 r. za 74 tys. zł (cena wyw. 70 tys. zł). Czy w tamtym czasie można było lepiej ulokować 74 tys. zł?

Drożeją obrazy Dwurnika. Na pewno nie osiągnęły jeszcze najwyższej ceny. Polswiss Art wystawi dwa obrazy z wyjątkowo wysokimi wycenami. Mam czyste sumienie. Przed laty w „Parkiecie" ostrzegałem, że prace artysty podrożeją. Informowałem wtedy, że na świecie skupują je za bezcen antykwariusze i dostawcy towaru na rynek sztuki. Oni gromadzili zapasy wczesnych obrazów.

Licytowany będzie także obraz Kazimierza Mikulskiego (wycena 90–140 tys. zł.). Zastanawia mnie, dlaczego dzieła tego wybitnego legendarnego artysty są niewiele droższe od produkcji Rafała Olbińskiego. Ostatnio zaś są nawet tańsze od prac np. Jacka Yerki, którego obraz na aukcji w Sopocie sprzedano za 220 tys. zł.

Elegancka dekoracja

13–14 marca odbędzie się aukcja bibliofilska antykwariatu Lamus (www.lamus.pl). Licytowane będą nie tylko białe kruki. Miłośnicy sztuki znajdą w ofercie rzadki obraz cenionej malarki Anny Bilińskiej-Bohdanowicz.

Warto zwrócić uwagę na zabytkowe mapy i widoki miast. Licytowany będzie piękny widok Warszawy. Hitem jest wybitnie dekoracyjna mapa Europy z XVII stulecia. Obydwie grafiki nadają się na elegancką dekoracją służbowego gabinetu.

Szczególnie mapa ma uniwersalną, ponadnarodową wartość. Dla międzynarodowych gości naszego gabinetu taka mapa to sygnał, że jesteśmy osobą światową. Sztuka to język międzynarodowej komunikacji.

Załóżmy, że w interesach odwiedził nas obcy przedsiębiorca pochodzący z typowej burżuazyjnej rodziny. Gość, patrząc na taką mapę, poczuje się jak u siebie w domu. Pomyśli, że też pochodzimy z bogatej burżuazyjnej rodziny, która od pokoleń gromadzi dzieła sztuki. Mapę wydano w Amsterdamie w technice miedziorytu (cena wyw. 8 tys. zł).

Autor mapy zakomponował po bokach wizerunki przedstawicieli różnych narodów, w tym Polaków. U góry widnieją widoki dziewięciu miast: Amsterdamu, Pragi, Wenecji, Konstantynopola, Rzymu, Paryża, Londynu, Toledo, Lizbony. Takie perełki znaleźć można na aukcjach bibliofilskich Lamusa, największego krajowego antykwariatu z zabytkowymi książkami.

Teraz licytowane będą w Lamusie np. książki w artystycznych oprawach wykonanych przez największych polskich introligatorów. Można wylicytować wydane w 1901 r. sztandarowe dzieło wielkiego polskiego kolekcjonera Feliksa Jasieńskiego (1861–1929). Artystyczną oprawę wykonał Robert Jahoda (cena wyw. 1,8 tys. zł). Grzbiety zabytkowych książek to elegancka dekoracja. Stoją na półce i budują wizerunek właściciela gabinetu.

Jasieński ofiarował narodowi wybitne dzieła sztuki. W tym dzieła światowej klasy. Kto kojarzy w Polsce nazwisko Feliksa Jasieńskiego?

Antykwariuszom coraz trudniej zdobyć dobry towar. Nadal jednak na krajowych aukcjach nie ma dawnego rzemiosła artystycznego, np. zegarów, mebli, kobierców. Można braki w ofercie uzupełnić rzemiosłem, ale widać nikt go nie chce kupować.

Czysty zysk!

W stolicy w księgarniach z tanimi książkami zobaczyłem pozycję Arthura Golda i Roberta Fizdale pt. „Misia Sert" wydaną w 2014 r. Ten tytuł leży na przecenie już od paru lat. Szkoda, bo to kopalnia wiedzy o Tadeuszu Natansonie (1868–1951), jednym z największych polskich kolekcjonerów.

Nie istnieje w Polsce propaganda kultury kolekcjonerskiej. Skąd mamy znać polską wielką tradycję kolekcjonerską? Biogramu Natansona, o dziwo, nie zamieszczono w Polskim Słowniku Biograficznym. Kto słyszał o Tadeuszu Natansonie?

Był synem bankiera, mieszkał w Paryżu. Jego najlepszą inwestycją okazało się wydawanie dwumiesięcznika literacko-artystycznego pt. „La Revue Blanche". Był pierwszy mężem tytułowej Misi, której biografia od lat leży w stołecznych księgarniach z tanią książką.

Natanson dokładał do wydawanego czasopisma, ale dzięki temu dużo zyskał. To znaczy przeszedł do historii światowej kultury. Z „La Revue Blanche" współpracowali najwięksi artyści. Okładki projektował np. Henri Toulouse-Lautrec, teksty pisywali Marcel Proust i kompozytor Claude Debussy. Natanson stale gościł w swoim domu geniuszy sztuki. W światowych biografiach największych artystów często pojawia się nazwisko Tadeusza Natansona jako mecenasa sztuki. I to jest czysty zysk.

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę