Sąd zabezpieczył powództwo o stwierdzenie nieważności lub uchylenie uchwały NWZA Mispolu z 4 lipca. Chodzi o zniesienia dematerializacji akcji i wycofanie ich z obrotu. Ta decyzja cieszy Bakalland, który właśnie tego chciał.
– Sąd w postanowieniu zwraca uwagę, że uchwała może być niezgodna z dobrymi obyczajami i może krzywdzić akcjonariuszy mniejszościowych, co ma związek m.in. z tym, że cena w wezwaniu może nie być ceną godziwą, oraz brakiem uzasadnienia do tego, czy wycofanie z giełdy jest korzystne dla Mispolu – mówi Marian Owerko, prezes Bakallandu. Spółka ma nieco ponad 8 proc. akcji Mispolu. Z kolei Litwini obecnie kontrolują około 74 proc. W pierwszym wezwaniu oferowali 1,03 zł za akcję, a w drugim 2,23 zł (kurs rynkowy nieznacznie przekracza 2 zł). Bakalland uważa, że akcje są warte minimum 4,8 zł.
Walka o rewidenta
To nie pierwsza uchwała o wycofaniu Mispolu z GPW, której wykonanie wstrzymał sąd. Kilka tygodni temu podobną decyzję wydał w sprawie uchwały podjętej przez marcowe NWZA.
Tymczasem przed nami kolejna potyczka Bakallandu z NDX. 29 lipca zostaną wznowione obrady NWZA z 4 lipca. Bakalland będzie się starał przeforsować powołanie biegłego rewidenta ds. szczególnych. Uchwałę o jego powołaniu już podjęto na czerwcowym walnym, jednak nie w takiej treści, jak chciał Bakalland. Ponadto rada nadzorcza Mispolu wystąpiła o stwierdzenie nieważności tej uchwały, a sąd zabezpieczył powództwo. Bakalland uważa, że pod rządami Litwinów w Mispolu dochodziło do nieprawidłowości. NDX nie pozostaje dłużny i sugeruje, że to w Bakallandzie mogło dochodzić do łamania przepisów.
Owerko twierdzi, że NDX nie chce podjąć merytorycznej dyskusji. – Woli rozwiązywać sprawy siłowo poprzez unikanie jakiejkolwiek rozmowy na NWZA Mispolu i przegłosowywanie swoich uchwał, a także atakowanie nas na naszych WZA. Muszę przyznać, że takie postawienie sprawy dla uczciwej, prowadzonej od roku 1991 spółki, było i jest dużym szokiem – mówi.