Notowania właściciela marketów Dino co prawda rosły, jednak od kilku miesięcy inwestorzy za walory zeszłorocznego debiutanta płacą coraz mniej. W maju, gdy w swojej krótkiej historii obecności na GPW akcje Dino były wyceniane najwyżej, za jeden udział płacono chwilami ponad 112 zł. Ci, którzy wówczas kupili akcje, dziś liczą blisko 30-proc. straty.
– Zakładając, że wyniki nie zaskoczą w porównaniu z tym, jak przedstawiają się średnie prognozy analityków, znów będziemy obserwować około 30-proc. dynamikę niemal na każdej linii. Nie można tego nazwać inaczej niż solidną dynamiką wzrostu – przyznaje Tomasz Sokołowski, analityk DM Santander.
Jaki jest powód ostatnich zniżek? – Dino Polska było przez długi czas notowane przy wysokich wskaźnikach wyceny. W ostatnim czasie, nie tylko w Polsce, ale i na świecie, wskaźniki wyceny spółek spadały i to nie tylko w branży handlu detalicznego. W tym kontekście kurs Dino również poddał się korekcie, a wysokie wskaźniki wyceny uległy tendencji spadkowej. Moim zdaniem fundamenty Dino nie uległy zmianom i pozytywny scenariusz wzrostu biznesu spółki będzie realizowany – ocenia Sokołowski. Zwraca jednak uwagę, że w ostatnim czasie inwestorzy coraz bardziej zdają się zwracać uwagę na prognozowane przyhamowanie gospodarki, co może wiązać się ze spadkiem konsumpcji. – Trudno mi sobie jednak wyobrazić, by w jakimś większym stopniu dotknęło to produkty sprzedawane przez Dino – twierdzi Sokołowski.
Przyczyn zniżki notowań Dino można się również doszukać w sytuacji niektórych TFI. Od miesięcy trwają odpływy z funduszy akcji, więc towarzystwa mogą pozbywać się akcji najbardziej płynnych firm.
Od stycznia do września Dino Polska otworzyło 120 nowych sklepów i na koniec III kwartału sieć liczyła 895 sklepów. Dla porównania w tym samym okresie poprzedniego roku przedsiębiorstwo otworzyło 90 nowych sklepów i na koniec września 2017 r. miało ich łącznie 718.