Pasjonaci rynku kapitałowego mają wiele giełdowych powiedzonek, cytatów oraz zaobserwowanych prawidłowości sezonowych, które wykorzystują przy budowaniu swojej inwestycyjnej strategii. Przypomnijmy je, gdyż niektóre z nich mogą się sprawdzić także w Grze Giełdowej Parkiet Challenge.
Prawdziwy „przyjaciel"
Zacznijmy od tych najpowszechniejszych porzekadeł, ale jednocześnie fundamentalnych dla inwestora. Pierwsze to „trend is your friend", czyli: trend jest twoim przyjacielem. Przesłanie jest proste – nie ma co walczyć z trendem. Jeśli dostrzegamy, że kurs spółki systematycznie rośnie (jest w trendzie wzrostowym), a do tego np. cały czas pojawiają się informacje o lepszych wynikach tej firmy, to wtedy warto kupić jej walory. I to nawet wtedy, gdy już wcześniej znacznie podrożały.
Odwrotne przesłanie, jak zalecenie trzymania się trendu wzrostowego, ma rada „nigdy nie łap spadającego noża". Jeśli widzimy, że cena akcji systematycznie spada (i jest to mocny trend spadkowy), to wtedy nie powinniśmy kupować takich walorów. Proste, prawda? Niestety, tylko w teorii. Ogromna rzesza inwestorów niejednokrotnie dała się złapać w tę pułapkę. Gdy dostrzegamy, że akcje spółki są warte np. 2 zł, a jeszcze kilka miesięcy temu były do kupienia po kilkanaście złotych, to taka sytuacja jawi się jako wielka okazja. I czasem tak jest. Ale bywa też tak, że za drastycznymi spadkami stoją duże problemy spółki i znaczne pogorszenie się jej perspektyw. W konsekwencji inwestorzy pośpiesznie wyprzedają akcje takiej spółki, powodując jej dalszą mocną przecenę. Dlatego to tzw. spadający nóż, którym bardzo łatwo się zranić.
Trzecie fundamentalne dla inwestora przysłowie to „nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka". Tak właśnie dowiadujemy się o tym, jak ważna jest dywersyfikacja, czyli zróżnicowanie inwestycji w celu rozproszenia ryzyka. Przykładowo w Parkiet Challenge mamy do dyspozycji 20 tys. zł. Możemy oczywiście za całą kwotę kupić akcje tylko jednej spółki. Niestety, na giełdzie nie wszystko da się przewidzieć i spółka, po tym jak trafi do naszego portfela, może np. poinformować o utracie dużego kontraktu. Wtedy najprawdopodobniej nasz kapitał znacznie stopnieje. Ale jeśli rozłożymy 20 tys. zł na dziesięć spółek – stworzymy zdywersyfikowany portfel – to nawet gdy zaskoczy nas taka informacja o utracie kontraktu przez jedną z firm, stracimy niewielką część kapitału lub nawet nic, gdy inne wyselekcjonowane akcje z naszego portfela zniwelują tę stratę.