Tegoroczna edycja Gry Giełdowej Parkiet Challenge ma szczególnych charakter. Zbiegła się bowiem ze spadkami na rynkach, które sprawiają, że uczestnicy muszą wykazać się jeszcze większym wyczuciem i inwestycyjnym sprytem nie tylko po to, by walczyć o najwyższe pozycje, ale by w ogóle wyjść na plus. Czy na ostatniej prostej pierwszego etapu konkursu (kończy się 3 grudnia) rynek będzie łaskawszy?
Wymagające otoczenie
Uczestnicy rywalizacji mogą wirtualnie handlować akcjami wchodzącymi w skład WIG20 oraz mWIG40. Oba indeksy od początku gry przeżywają trudne chwile. W pierwszym tygodniu rywalizacji WIG20 spadł o ponad 3 proc., a w drugim o ponad 4,5 proc. Niewiele lepiej wygląda sytuacja w przypadku mWIG40. W pierwszym tygodniu stracił on 2,8 proc., a w drugim 4,5 proc. W tym kontekście wyniki zwycięzców tygodniowych rankingów robią jeszcze większe wrażenie. Zwycięzca z pierwszego tygodnia osiągnął stopę zwrotu w wysokości ponad 10 proc. A pierwsze miejsce w drugim tygodniu rywalizacji dał wynik rzędu 14 proc.
– Główną siłą napędową listopadowej wyprzedaży na GPW była zagranica, która w moim przekonaniu „skracała się" u nas z kilku powodów. Zwiększony odpływ zagranicznego kapitału wywołały m.in. spór rządu z Komisją Europejską, a także wątek geopolityczny, czyli napięta sytuacja na granicy. Podobny ruch prawdopodobnie będzie widać także w podsumowaniu miesiąca w przepływach w funduszach inwestycyjnych. Bardziej jastrzębie nastawienie FOMC dolało oliwy do ognia, gdyż dolar umocnił się do koszyka głównych walut o 2,55 proc., a to dodało słabości takim rynkom jak nasz. Myślę jednak, że reakcja największych uczestników rynku z zagranicy była trochę nad wyrost – mówi Michał Pietrzyca, analityk DM BOŚ.