Mateusz Walewski, BGK: Koniec tolerancji dla rozrzutności rządów

Osłabienie funta w reakcji na plany brytyjskiego rządu, aby obniżyć podatki, sugerują, że na świecie kończy się akceptacja dla luźnej polityki fiskalnej. My też musimy to brać pod uwagę – mówi Mateusz Walewski, główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego.

Publikacja: 28.09.2022 17:44

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” był Mateusz Walewski, główny e

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” był Mateusz Walewski, główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego.

Foto: parkiet.com

Dolar po raz pierwszy w historii kosztuje ponad 5 zł, tę psychologiczną barierę przebił też kurs franka. Euro jest po ponad 4,80 zł i też niewiele mu brakuje do rekordów. Dlaczego złoty jest tak słaby?

Złoty słabnie z dwóch powodów. Po pierwsze, w stosunku do dolara słabną wszystkie waluty, z wyjątkiem może franka szwajcarskiego. To ma związek z bardzo agresywną reakcją amerykańskiego banku centralnego, Fedu, na inflację. Spośród głównych banków centralnych żaden inny nie zacieśnia polityki pieniężnej tak zdecydowanie i nie sygnalizuje takich zamiarów. W naszym regionie podwyżki stóp były wprawdzie wyższe, ale to jednak inny świat. Po drugie, dolar to waluta uchodząca za bezpieczną przystań, a teraz mamy globalny wzrost ryzyka związany z trwającą agresją rosyjską w Ukrainie. To ryzyko stale się wzmaga wraz z takimi wydarzeniami jak wtorkowy atak na rurociągi pod Bałtykiem. To wszystko powoduje zwrot inwestorów ku dolarowi i frankowi, a odwrót od euro – bo Europa ponosi największe konsekwencje tej wojny – i walut z tzw. rynków wschodzących, w tym złotego.

Nie wszystkie waluty w regionie tracą tak jak nasza. Korona czeska nie słabnie przynajmniej wobec euro. Czy do osłabienia złotego przyczyniają się też jakieś lokalne czynniki, na przykład sygnalizowany przez RPP koniec cyklu podwyżek stóp procentowych?

Sygnały docierające z Polski mogą być dla inwestorów niepokojące. Właściwie od początku wojny w Ukrainie, a nawet od początku covidowego kryzysu kurs złotego znajduje się gdzieś pomiędzy kursem forinta i czeskiej korony. Korona jest mocniejsza, forint słabszy. Wydaje się, że to jest odzwierciedlenie relacji pomiędzy lokalnymi rządami a Komisją Europejską, ale też pewnych parametrów makroekonomicznych, takich jak saldo obrotów bieżących, wysokość długu publicznego oraz deklarowanych przez rządy działań w polityce fiskalnej. Polska jest pomiędzy Węgrami a Czechami.

Jakie konsekwencje dla polskiej gospodarki ma ta słabość złotego? Powinniśmy się tym niepokoić? A może wypada się cieszyć, bo – jak lubi podkreślać prezes NBP Adam Glapiński – osłabienie złotego będzie łagodziło spowolnienie gospodarcze?

Standardowa odpowiedź, której udzielają eksperci ekonomiczni, jest taka, że jak złoty słabnie, to cieszą się eksporterzy, a jak złoty się umacnia, to cieszą się importerzy. To oczywiście jest półprawda, świat jest bardziej skomplikowany. W pewnych okolicznościach osłabienie złotego, np. w czasie globalnego kryzysu finansowego, pomaga gospodarce. Ale w innych okolicznościach, np. drogich surowców i konieczności finansowania potrzeb wydatkowych rządu przez emisję obligacji za granicą, osłabienie złotego nie jest korzystne. Import surowców staje się droższy i droższe jest zadłużanie się. Jeśli złoty osłabnie za bardzo, to te negatywne konsekwencje będą silniejsze od tych pozytywnych. Z wypowiedzi przedstawicieli NBP wynika, że są jakieś granice tolerancji dla osłabienia złotego.

Te granice nie zostały przekroczone? NBP – a może też rząd – powinien podejmować jakieś działania, aby osłabieniu złotego przeciwdziałać? Bo w tej mierze, w jakiej deprecjacja ma lokalne źródła, można jej przecież zaradzić.

Są dwie możliwości reagowania. Po stronie polityki pieniężnej byłoby to odejście od zapowiadanego wygaszania cyklu podwyżek stóp procentowych. To się może zdarzyć, ale nie po tym, co się dzieje dzisiaj. NBP musiałby mieć przekonanie, że ta tendencja do słabnięcia złotego jest trwała. Frykcyjne, jednorazowe ruchy waluty nie wymagałyby reakcji. Przy tym ta reakcja może być różna. Niekoniecznie musi chodzić o większe podwyżki stóp procentowych, możliwa jest tylko zmiana tonu komunikatów RPP. Po stronie rządu działaniem, które mogłoby pomóc umocnić złotego, byłaby deklaracja powolnego zacieśniania polityki fiskalnej. Przykład Wielkiej Brytanii, gdzie zapowiedź obniżki podatków przez nową premier wywołała mocne osłabienie waluty, sugeruje, że rynki są na to wrażliwe. Na świecie kończy się – albo już się skończyła – akceptacja dla luźnej polityki fiskalnej. Wskazuje na to również ostra, niespotykana właściwie, reakcja MFW na brytyjskie plany. Musimy brać to pod uwagę.

Kończy się wrzesień, w piątek GUS opublikuje wstępny szacunek inflacji w tym miesiącu. Ile pańskim zdaniem wyniosła? Była wyższa niż w sierpniu, gdy sięgnęła 16,1 proc. rok do roku?

Inflacja we wrześniu jest bliska sierpniowej. Wyniesie może 16,2, może 16,3 proc. Ale ważniejsze niż konkretna liczba jest to, czy zobaczymy, że tempo wzrostu inflacji wygasa. Patrząc na to, co dzieje się na globalnych rynkach surowców, żywności oraz dóbr inwestycyjnych, to wydaje się, że globalne paliwo dla inflacji zaczyna się kończyć – może poza tym umocnieniem dolara. Nie mamy oczywiście pewności, na ile dotychczasowe wzrosty cen surowców energetycznych przełożyły się na koszty firm. Kontrakty są bowiem długookresowe, więc to przełożenie hurtowych cen energii na rachunki firm może być opóźnione. To może jeszcze podwyższać inflację. Ale generalnie dynamika inflacji powinna słabnąć. Zresztą to właśnie na tej podstawie RPP sygnalizuje wygaszanie cyklu podwyżek stóp procentowych.

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28