Inwestorzy zagraniczni na koniec 2021 r. posiadali obligacje krajowe o wartości 124,5 mld zł – wynika z ostatnich danych Ministerstwa Finansów. To o 9,2 mld zł mniej niż na koniec 2020 r. Taka roczna zmiana może nie jest ogromna, ale potwierdza trend trwający już od kilku lat – zaangażowanie zagranicy w polskim rynku długu ewidentnie spada. Dla porównania – w szczytowym momencie, na koniec 2015 r., było to aż 206 mld zł. Obecnie udział nierezydentów w krajowych papierach wartościowych wynosi jedynie nieco ponad 15 proc., choć jeszcze kilka lat temu sięgał niemal 40 proc.!
To nie ucieczka
Na szczęście, jak uspokajają ekonomiści, taki ogromny odpływ inwestorów zagranicznych nie jest jakąś masową ucieczką wynikającą z sygnałów utraty wiarygodności przez Polskę na rynkach finansowych czy ostrzeżeniem przed kryzysem zadłużenia. – To efekt splotu kilku czynników. Konsekwencje tych trendów są w miarę pozytywne, choć mają też swoje cienie – komentuje Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Jak to zwykle bywa, duży wpływ na polski rynek mają czynniki globalne. – Ta historia sięga kilku lat wstecz, gdy amerykański bank centralny zapowiedział normalizację polityki pieniężnej po kryzysie finansowym. Z punktu widzenia inwestorów zagranicznych polskie papiery stały się znacznie mniej atrakcyjne. Wówczas nastąpił największy ich odpływ i już nigdy nie nastąpił napływ w takiej skali, jak wcześniej – wyjaśnia Piotr Bartkiewicz, ekonomista Banku Pekao.
Dobrze to widać po zaangażowaniu kapitału ze Stanów Zjednoczonych. W okresie danych podawanych przez Ministerstwo Finansów, czyli o kwietnia 2014 do grudnia 2021, najwyższy poziom tego zaangażowania był w czerwcu 2014 r., wynosił aż 50 mld zł, a różnego rodzaju fundusze z USA niepodzielnie królowały na liście największych inwestorów zagranicznych. W grudniu 2021 było to już tylko 3,8 mld zł! Obecnie pierwsze miejsce zajmuje Japonia, choć jej zaangażowanie na koniec zeszłego roku sięgnęło ok. 20 mld zł (a maksimum wynosiło 27 mld zł we wrześniu 2021 r.).