Działalność służb specjalnych budzi wiele kontrowersji. Przykładem jest m.in. głośne zatrzymanie w ubiegłym roku Andrzeja Modrzejewskiego, prezesa Orlenu. Zdaniem Zbigniewa Wassermana, członka sejmowej komisji ds. służb specjalnych, tego typu akcje są uwarunkowane politycznie. - Służby, używając bardzo silnych środków perswazji, próbują czasem wprowadzić do władz spółek osoby współpracujące z politykami - mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości. Z takim postawieniem sprawy nie zgadzają się posłowie SLD. - Poseł Z. Wasserman nie powinien wygłaszać takich opinii, jeżeli nie jest w stanie poprzeć ich dowodami - odpowiada Bohdan Lewandowski, również zasiadający w komisji.
Rządzi polityka
Sejmowa komisja ds. służb specjalnych, kolegium działające przy radzie ministrów oraz Najwyższa Izba Kontroli to instytucje, które mogą nadzorować pracę służb specjalnych.
Zadaniem komisji sejmowej jest opiniowanie kierunków pracy służb specjalnych, a także badanie nieprawidłowości w ich działaniu. Jej skład jest parytetowy. W pracach uczestniczy obecnie trzech posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej (Zdzisław Kałamaga, Bohdan Lewandowski, Marian Marczewski), Marian Janicki z Unii Pracy, Andrzej Grzesik z Samoobrony, Józef Gruszka (PSL), Konstanty Miodowicz (PO) oraz Zbigniew Wasserman (PiS). Przewodniczącym komisji jest Antoni Macierewicz z Ruchu Katolicko-Narodowego. - Początkowo reprezentowanie tylu opcji politycznych w komisji stanowiło pewien hamulec. Z czasem jednak wypracowaliśmy wspólny punkt widzenia w najistotniejszych sprawach - komentuje Z. Wasserman.
W przypadku drugiego organu kontrolnego, czyli rządowego kolegium, nie ma raczej problemów z różnicą zdań. Wszyscy jego członkowie (premier, ministrowie: spraw wewnętrznych, zagranicznych, obrony narodowej, finansów oraz Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego) wywodzą się bowiem z opcji sprawującej władzę.