Vistula produkuje dość gotówki

Z Michałem Wójcikiem, prezesem Vistuli, rozmawia Krzysztof Jedlak

Publikacja: 05.01.2006 07:12

Powoli odżywają dużo mniejsze, choć równie stare i znane jak Vistula, firmy odzieżowe, takie jak giełdowe Próchnik i Bytom. Czy i pod jakimi warunkami daje im Pan szanse na dynamiczny rozwój?

Nie chciałbym być wyrocznią rynku, oceniając szanse powodzenia innych firm. Vistula jako pierwsza skoncentrowała się na tworzeniu spójnych stylistycznie kolekcji oraz zaczęła rozwijać własną sieć dystrybucji. To nam dało bardzo dużą przewagę. Idąc dziś w nasze ślady, Próchnik czy Bytom musiałyby się liczyć z nami jako konkurentem mającym już wypracowaną, silną pozycję na polskim rynku. Dodatkowym atutem w relacjach z innymi przedsiębiorstwami o podobnym rodowodzie jest to, że znajdujemy się na bardzo dobrej pozycji w segmencie garniturów. Czyli w segmencie, który daje dużą swobodę rozszerzania asortymentu, oferowania pełnej kolekcji odzieży męskiej. W dużo trudniejszej sytuacji jest, na przykład, Próchnik, specjalizujący się dotychczas w znacznie bardziej zawężonym sektorze rynku odzieżowego (produkuje głównie płaszcze i kurtki, ale stara się rozszerzać asortyment, w tym o odzież damską - red.). Z tego, co mi wiadomo, Bytom dokonał już wyboru i chce pozostać przy swojej dotychczasowej specjalizacji, obejmującej klasyczną odzież męską. Vistula odeszła od tego modelu już pod koniec lat 90. Wtedy także widać było zasadnicze różnice w strategii Bytomia i Vistuli.

Bytom i Próchnik sięgają ostatnio często i bardzo śmiało do kieszeni inwestorów po pieniądze na inwestycje. A Vistuli oferta publiczna nie chodzi po głowie?

Vistula jest firmą o jednym z wyższych wskaźników rentowności w branży. Uwzględniając amortyzację spółka "produkuje" około 20 mln zł gotówki rocznie, co oznacza, że stać nas na finansowanie dalszego rozwoju ze środków własnych. Dodatkowe finansowanie w postaci funduszy pochodzących z oferty publicznej nie jest teraz konieczne.

Trzy lata temu spółka balansowała na krawędzi bankructwa, z trudem przekonała wierzycieli do restrukturyzacji zobowiązań. Zdaje się, że teraz nie ma kredytów bankowych, a zobowiązania krótkoterminowe wynikają tylko z umów handlowych. Czy to optymalna, Pana zdaniem, struktura finansowania?

Z punktu widzenia inwestorów, a muszę na ten problem patrzeć oczami inwestorów, spółka powinna w większym zakresie korzystać z kredytu bankowego. Jesteśmy w trakcie przygotowywania średniookresowych projektów inwestycyjnych oraz sprecyzowanej polityki dywidendowej. W momencie zatwierdzenia ich przez radę nadzorczą będzie jasne, w jakim stopniu będziemy korzystać z zewnętrznego lewara finansowego. Już teraz prowadzimy rozmowy z bankami. Rachunki czekają w stand by?u (w gotowości - red.).

Jaka może być polityka dywidendowa Vistuli i jakie średniookresowe projekty inwestycyjne ma Pan na myśli?

Zmierzamy do wejścia w segment mody damskiej. Biorąc pod uwagę obecną sytuację w tym sektorze, a mianowicie jego wielkość i dynamikę rozwoju, zależy nam na tego typu ekspansji. Myślimy o przejęciu marki istniejącej, dobrze znanej i cenionej na polskim rynku, która dałaby nam szansę stabilnego rozwoju oferty skierowanej wyłącznie do kobiet. To jeden z najważniejszych projektów inwestycyjnych, dyskutowanych teraz przez zarząd. Kształt polityki dywidendowej będzie, oczywiście, zależeć od powodzenia prowadzonych negocjacji dotyczących przejęcia.

Czy inwestorzy dostaną dywidendę z zysku za 2005 rok? Jak dużą?

Zależy to od tego, czy i jak szybko wejdziemy na rynek mody damskiej.

Spółka ma inwestorów finansowych - np. NFI, PZU. Przydałby się jej strategiczny partner?

Nasz potencjał jest zdecydowanie wystarczający do prowadzenia dalszych, dynamicznych działań skutkujących wzrostem wartości spółki. Oczywiste jest jednak, że pojawienie się inwestora branżowego, którego celem byłby dalszy rozwój naszych marek, a nie tylko przejęcie posiadanych przez nas rynkowych udziałów, mogłoby przynieść wiele wymiernych korzyści. Zewnętrzne wsparcie inwestora z - popartym sukcesem - doświadczeniem w modzie i handlu detalicznym, zawsze będzie korzystne dla takiej spółki, jak nasza.

Jakie są oczekiwania wobec spółki jej kluczowych udziałowców - NFI - po przejęciu kontroli nad nimi przez kilka osób fizycznych, menedżerów znanych na rynku kapitałowym (m.in. Maciej Wandzel, Artur Cąkała)?

Wspomniani przez pana inwestorzy oczekują przede wszystkim systematycznego wzrostu wartości Vistuli. Myślę, że spółka posiada możliwości jego uzyskania. Sygnalizowane od dłuższego czasu zainteresowanie firmą ze strony nowych inwestorów finansowych jest najlepszym tego potwierdzeniem.

Ci sami inwestorzy mają największy udział w Wólczance. Co pewien czas powraca pytanie o możliwość bliższej współpracy obu firm o dość komplementarnej przecież ofercie...

Teraz współpracujemy z Wólczanką na zasadach czysto handlowych. Pod naszą marką sprzedajemy już około 100 tys. koszul, wytwarzanych na nasze zamówienie przez Wólczankę. To my wybieramy tkaniny, wzory i kroje, pasujące do pozostałej części naszej kolekcji. Jak dotychczas, kwestie związane z możliwością innej formuły współpracy nie były dyskutowane przez zarząd i radę nadzorczą Vistuli.

Prognozy Vistuli na 2005 rok to 133 mln zł przychodów, 18 mln zł zysku operacyjnego oraz 16 mln zł zysku netto. Czy zostały zrealizowane, a może - przekroczone, i o ile? Jaką dynamikę rozwoju spółka chce osiągnąć w 2006 roku? Jaka część przychodów i zysku pochodziła w zeszłym roku ze sprzedaży za pośrednictwem własnej sieci handlowej? I jaki docelowo udział w obrotach ma mieć detal?

Ostatnie dwa tygodnie 2005 roku, czyli najgorętszy okres walki o ostateczny wynik, były dość specyficzne w porównaniu z ubiegłymi latami. Zachowania istotnych graczy na rynku mody damskiej i męskiej jednoznacznie sugerowały sprzedaż poniżej oczekiwań. Czując presję i ryzyko pozostania z zapasami, bardzo wiele znanych marek zdecydowało się na wprowadzenie promocji cenowych. To rzadkość w szczycie sezonu. Tym bardziej w Polsce, gdzie klienci dopiero przyzwyczajają się do bardzo atrakcyjnych form wyprzedaży. Nasza sprzedaż była realizowana zgodnie z planem i nadal jest prowadzona w regularnych cenach. Nie dysponuję jeszcze ostatecznymi danymi, ale wiele wskazuje na to, że nasze prognozy wyników na rok 2005 były precyzyjnie nakreślone i zostały zrealizowane nawet przy uwzględnieniu kosztów planowanego programu opcyjnego, stanowiącego system motywacyjny dla członków zarządu. Przypominam, że koszty te nie były brane pod uwagę przy publikacji prognozy na 2005 rok.

Czy i jaka będzie tegoroczna prognoza?

W 2006 roku, podobnie jak w roku ubiegłym, mamy zamiar pokazać prognozy finansowe. Sądzę, że już w niedługim czasie zaprezentujemy plany dotyczące przychodów i zysku netto. I na pewno będą one wzrostowe.

Jaki udział w obrotach ma w Waszym przypadku działalność detaliczna?

Udział naszej sieci dystrybucji w całościowej sprzedaży sięgnął w 2005 roku prawie 50%. W najbliższych dwóch latach planujemy wzrost udziału sprzedaży detalicznej do blisko 70%. Sieć niezależna, w obsłudze której Vistula ma wieloletnie doświadczenie, będzie miała dla nas także bardzo duże znaczenie. Z myślą o tym segmencie stworzyliśmy markę Luigi Vesari, która nie będzie dostępna w naszych salonach firmowych. Już dziś cieszy się ona dużym zainteresowaniem klientów sklepów multibrandowych.

Jakie - po sprzedaży Staszowa Best - są plany spółki wobec dwóch pozostałych zakładów produkcyjnych w Krakowie i Myślenicach? Czy wykorzystują one w pełni moce produkcyjne? W jakiej części pokrywają zapotrzebowanie Vistuli?

W odniesieniu do najbardziej wyrafinowanej i wymagającej ogromnej precyzji części naszej oferty - garniturów - zamierzamy utrzymać produkcję we własnych strukturach. Aktualnie nasze moce wykorzystywane są w 100% na potrzeby produkcji krajowej pod markami Vistula i Lantier oraz na potrzeby zagranicznych kontraktów przerobowych. W związku z powyższym musimy już zlecać dość dużą część produkcji kolekcji formalnej wytwórcom niezależnym. Produkty wykonywane na nasze zlecenie w innych zakładach sięgają już około 25% całości wytwarzanej przez nas odzieży formalnej. Oczywiście, pozostała część kolekcji, obejmująca wszystkie rodzaje towarów komplementarnych, wytwarzana jest na nasze zlecenie przez niezależnych producentów w Polsce i za granicą, głównie we Włoszech.

Czy nie byłoby dla spółki bardziej opłacalne zlecanie szycia odzieży np. na Dalekim Wschodzie, wzorem giełdowych LPP, Redanu czy Artmana?

Pierwsze, pilotażowe zlecenia w segmencie casualowym (dzianina) już zostały przesunięte z Włoch do Chin. W przypadku pozostałego asortymentu, a mianowicie garniturów, muszę przyznać, że na razie oferta azjatyckich szwalni nie jest dla nas satysfakcjonująca jakościowo. Produkcja markowych garniturów Vistula i Lantier nie będzie przenoszona do Chin. Sondujemy rynek chiński jedynie pod kątem lokowania tam produkcji naszej nowej, tańszej marki Luigi Vesari, bardziej konkurencyjnej cenowo w stosunku do Vistuli i przeznaczonej dla handlu hurtowego. Z drugiej strony, wobec dużych zmian zachodzących w jakości wykonania odzieży na rynkach wschodnich nie wykluczamy zwiększonego nimi zainteresowania. O ile pojawi się możliwość spełnienia naszych oczekiwań jakościowych przy zachowaniu konkurencyjnych cen.

Dziękuję za rozmowę.

Firma w dobrej formie

Krakowska Vistula specjalizuje się w projektowaniu, produkcji i dystrybucji odzieży męskiej (klasycznej i tzw. nieformalnej, czyli casual) oraz dodatków komplementarnych. Jej kluczowe marki własne to Vistula oraz Lantier. Pozyskane niedawno marki licencyjne to Gas (odzież dżinsowa) i Murphy & Nye (odzież nieformalna i sportowa). Spółka matka koncentruje się na zarządzaniu markami oraz siecią dystrybucji. Aktualnie ma około 60 sklepów firmowych w kraju i kilka za granicą (w Czechach i na Łotwie). Planuje dalszą rozbudowę sieci handlowej (w Polsce do około 75 placówek). Jeśli chodzi o produkcję, korzysta z własnych zakładów produkcyjnych w Krakowie i Myślenicach (szyją w ramach tzw. przerobu uszlachetniającego na potrzeby również takich marek, jak Kenzo, Givenchy, Azzaro, De Fursac, Armand Thierry czy Oliver Grant) oraz zleca produkcję na zewnątrz. W 2004 r. firma odnotowała ponad 121 mln zł przychodów i przeszło 21 mln zł zysku netto (częściowo wskutek zdarzeń jednorazowych). Na zeszły rok zaplanowała 133 mln zł przychodów i 16 mln zł zysku netto. Spośród giełdowych producentów odzieży notuje zdecydowanie najlepsze wyniki. Wyróżnia się rentownością także, jeśliby porównywać ją ze spółkami handlowymi, dystrybuującymi odzież. Vistula od 30 września 1993 r. jest notowana na warszawskiej giełdzie. Wczoraj jej kurs wzrósł o 0,3%, do 37,2 zł.

VRG
Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku