Długookresowy wzrost gospodarczy

W czasie niedawnych wyborów parlamentarnych część polityków wykpiwała dominujący - podobno - u ekonomistów "fetysz wzrostu gospodarczego" i "liberalnej polityki gospodarczej".

Publikacja: 13.03.2006 08:42

W programach wielu partii pojawiło się przekonanie, że wzrost Produktu Krajowego Brutto (PKB) nie musi być wcale najważniejszy: równie wiele można w gospodarce osiągnąć poprzez sprawiedliwszy podział bogactwa, zwalczanie patologii, lepszą państwową regulację czy dobre wykorzystywanie pozycji kraju w Unii Europejskiej.

To wszystko jednak nieprawda. Nie ma innego sposobu zapewnienia długookresowego powodzenia kraju i wysokiego poziomu życia obywateli, jak tylko osiągnięcie wysokiego poziomu PKB na głowę mieszkańca. Decyduje on i o jakości życia ludzi, i o pozycji kraju w Europie i na świecie (por. ramka 1.).

Oczywiście, że poziom PKB na głowę mieszkańca nie zmienia się z dnia na dzień. Skutkiem wielu wieków takiego a nie innego rozwoju, Polska należy teraz do najuboższych krajów Unii Europejskiej (na zbliżonym poziomie rozwoju znajdują się kraje bałtyckie, uboższe są natomiast dwa kraje bałkańskie - Rumunia i Bułgaria, które mają wstąpić do Unii w przyszłym roku). Rzecz jasna w skali świata jesteśmy raczej średniakami - znacznie uboższymi od krajów bogatych (USA, Japonii, Europy Zachodniej) - ale nieporównanie bogatszymi od większości krajów rozwijających się (por. ramka 2.).

W dłuższym okresie poziom rozwoju kraju i jego miejsce na gospodarczej mapie świata może się jednak znacząco zmieniać. Warto zauważyć, że zaledwie 1 punkt procentowy różnicy średniego tempa wzrostu PKB w dwóch krajach w ciągu 100 lat powoduje powstanie aż blisko trzykrotnej różnicy w poziomie rozwoju na koniec tego okresu. Gdyby USA rozwijały się w ciągu 200 lat istnienia właśnie o 1 punkt procentowy wolniej niż w rzeczywistości, byłyby dzisiaj krajem o połowę uboższym od Polski. To właśnie powoduje, że długookresowy wzrost PKB musi być głównym celem polityki gospodarczej państwa - nawet choćby komuś to się nie bardzo podobało (por. ramka 3.).

Dzięki analizie rozwoju wielu krajów świata, ekonomiści dobrze wiedzą, jaka powinna być polityka gospodarcza służąca wzrostowi. W wielu punktach zalecenia teorii ekonomii nie podobają się jednak politykom. Okazuje się bowiem, że niewiele spraw szkodzi bardziej rozwojowi niż nadmierna skłonność do "sprawiedliwego dzielenia", rozdawania kiełbasy wyborczej, destabilizowania finansów publicznych, ręcznej ingerencji w funkcjonowanie gospodarki czy niepohamowanego podnoszenia podatków (por. ramka 4.). Najlepsze wyniki w zakresie długookresowego rozwoju przynosi niezbyt lubiana polityka liberalna. Natomiast populizm, miły wielu sercom, jest receptą na katastrofę i powolny wzrost.

Autor jest doradcą ekonomicznym

PricewaterhouseCoopers

1. Dlaczego wzrost PKB jest głównym celem

polityki gospodarczej?

Produkt Krajowy Brutto (PKB) w przeliczeniu na głowę mieszkańca kraju uważany jest w ekonomii za najlepszą istniejącą miarę poziomu rozwoju gospodarczego, a realny wzrost PKB na głowę mieszkańca za najważniejszy cel polityki gospodarczej państwa. Dzieje się tak z dwóch powodów:

l Po pierwsze, poziom PKB na głowę mieszkańca informuje nas o przeciętnej wydajności pracy w gospodarce, a więc o tym, na ile skutecznie i efektywnie społeczeństwo jest zdolne wykorzystywać zasoby pracy (czy też szerzej, kapitału ludzkiego), którym dysponuje. Oczywiście, dokładniej rzecz biorąc powinniśmy obliczać tzw. społeczną wydajność pracy, dzieląc PKB na liczbę zatrudnionych, a nie całą ludność kraju. Miara PKB na głowę mieszkańca jest jednak bardziej ogólna - uwzględnia bowiem faktycznie istniejący w gospodarce, potencjalny zasób pracy, który w rzeczywistości jest zazwyczaj nie w pełni wykorzystywany skutkiem bezrobocia, oraz niższego od potencjalnie możliwego współczynnika zatrudnienia (czyli udziału pracujących w całości ludności w wieku produkcyjnym).

- Po drugie, poziom PKB na głowę mieszkańca informuje nas o poziomie życia ludności. Wytworzony w kraju PKB jest dzielony pomiędzy gospodarstwa domowe dysponujące zasobami pracy i kapitału, a więc określa łączne realne dochody w gospodarce, oraz - z drugiej strony - łączną ilość towarów i usług dostępną w gospodarce, zużywaną na spożycie i inwestycje. Ilość ta (oraz realny dochód) może być, oczywiście, modyfikowana ze względu na saldo handlu zagranicznego (ujemne saldo oznacza, że w gospodarce możemy podzielić więcej towarów i usług niż wyprodukowaliśmy, a więc również odpowiednio wyższe mogą być realne dochody) oraz na udział inwestycji (większy udział inwestycji w PKB oznacza, że odpowiednio mniejsza część towarów i usług jest przeznaczana na konsumpcję, co oznacza niższy realny dochód). Na dłuższą metę, nie daje się jednak oderwać poziomu życia od poziomu PKB na głowę mieszkańca: tylko kraje o wysokim poziomie tego miernika są w stanie zapewnić swoim obywatelom dobrobyt.

Skutkiem takiej wagi, przypisywanej poziomowi PKB na głowę mieszkańca, można stwierdzić, że od jego wysokości w znacznej mierze zależy nie tylko rola gospodarcza, ale w znacznej mierze także miejsce i pozycja danego kraju w świecie.

Poziom PKB na głowę mieszkańca z czasem może oczywiście ulegać zmianie. Jego wzrost zależy od tego, o ile szybciej przyrasta łączny PKB od liczby ludności. Rzecz jasna, obserwując wzrost poziomu PKB należy wyeliminować z obserwacji wzrost pozorny, wiążący się nie ze zwiększaniem się produkcji, ale cen. Uzyskujemy wtedy realny wzrost PKB, stanowiący na dłuższą metę główny cel polityki gospodarczej, którą prowadzi państwo. Inne typowe cele polityki gospodarczej - np. walka z inflacją, dbałość o równowagę budżetową czy dążenie do ograniczenia deficytu handlowego - mają jedynie charakter krótkookresowy i służą jak najszybszemu długookresowemu wzrostowi PKB.

2. Rozwój gospodarczy na świecie i w Europie

Współczesny świat charakteryzuje się dużą nierównomiernością poziomu rozwoju gospodarczego, mierzonego wielkością PKB na głowę mieszkańca. Według danych Banku Światowego, w roku 2004 rozpiętość w skali świata sięgała od niecałych 600 USD na głowę mieszkańca Mozambiku do 50 tysięcy USD na głowę mieszkańca Luksemburga, a więc była to luka kilkudziesięciokrotna.

Bardzo zróżnicowana pod względem poziomu rozwoju jest również Europa, choć oczywiście różnice obserwowane na kontynencie europejskim są znacznie mniejsze niż w skali świata. Najwyżej rozwiniętym krajem Europy jest oczywiście - tak jak w skali świata - Luksemburg, z PKB na mieszkańca według parytetu siły nabywczej bliskim 50 tysięcy USD. Najuboższe są niektóre państwa bałkańskie, z PKB na mieszkańca według parytetu siły nabywczej na poziomie 1-2 tys. USD (Albania, Serbia i Czarnogóra).

Wewnątrz Unii Europejskiej poziom zróżnicowania PKB na głowę mieszkańca jest niższy. W obecnej Unii 25 państw, najuboższe kraje - Łotwa i Polska - znajdują się na poziomie rozwoju ok. 50% średniej unijnej, podczas gdy Luksemburg ma PKB na głowę mieszkańca ponad dwukrotnie wyższy niż średnio w UE-25. Różnica między krajami Unii ma się więc niemal jak 1 do 5 (po rozszerzeniu Unii o Rumunię i Bułgarię - oba kraje wyraźnie uboższe od najuboższego członka obecnej Unii - będzie jak 1 do 6).

3. Długookresowy wzrost PKB

Powodem nierównomiernego rozwoju krajów świata jest głównie różna dynamika wzrostu gospodarczego w okresie ostatnich 200 lat. Szacuje się, że jeszcze 200 lat temu poziom rozwoju Chin nie odbiegał wiele od poziomu rozwoju Europy Zachodniej, podczas gdy dzisiaj występuje siedmiokrotna różnica poziomu rozwoju między tymi obszarami. Wzrost PKB na głowę mieszkańca Europy wynosił w ciągu ostatnich 200 lat średnio ok. 1,5% rocznie, zaś wzrost PKB na głowę mieszkańca Chin około 0,5%. Tak pozornie niewielka różnica, kumulująca się przez 200 lat, doprowadziła to potężnych różnic obserwowanych dzisiaj.

W roku 1960 PKB na głowę mieszkańca krajów OECD wynosił 8,9 tys. USD (mierzony według cen z roku 2000), Ameryki Łacińskiej 3,7 tys. USD, Afryki

Subsaharyjskiej 1,7 tys. USD, a Azji Południowo-Wschodniej 0,6 tys. USD. Powodzenie gospodarcze tych wielkich regionów świata w ciągu lat 1960-2000 było różne. W krajach OECD PKB na głowę mieszkańca rósł w przeciętnym tempie 2,7% rocznie, w Ameryce Łacińskiej 1,6%, w Azji Południowo-Wschodniej aż 4,8%, a w Afryce Subsaharyjskiej zaledwie 0,4% rocznie. To wystarczyło, aby uczynić Czarny Ląd najuboższą częścią świata. Dziś PKB na głowę mieszkańca wynosi tam 2 tys. USD, wobec 28 tys. USD w krajach OECD. Z kolei PKB na głowę mieszkańca Azji Południowo-Wschodniej wzrósł aż siedmiokrotnie, do poziomu 4 tys. USD, powoli czyniąc z tego regionu jedno z centrów światowej gospodarki.

4. Co sprzyja wzrostowi?

Przez 40 lat (1945-1985) w ekonomii dominowało przekonanie, że wzrost gospodarczy jest wynikiem oddziaływania trzech czynników:

- wzrostu nakładów pracy żywej (czyli wzrostu liczby pracujących),

- wzrostu nakładów kapitału (maszyn i budynków), osiąganemu dzięki wysokiej relacji inwestycji do PKB,

- postępu naukowo-technicznego (zakładano, że postęp naukowo-techniczny jest egzogeniczny, czyli jego tempo jest niezależne od polityki gospodarczej (po prostu w danym okresie naukowcy dokonują pewnych odkryć).

W końcu lat 80. XX wieku zaczęła jednak kształtować się nowa teoria wzrostu - tzw. teoria endogenicznego wzrostu. Zauważono w niej trzy zjawiska:

- Postęp techniczno-organizacyjny nie jest wcale dany. Na tempo rozwoju technologii wpływa polityka państwa (np. zachęcanie do wydatków na badania i rozwój, czyli B+R), ostra konkurencja rynkowa i wysoki rozwój rynku kapitałowego, sprzyjający innowacyjnym formom finansowania ryzykownych, nowych rozwiązań technologicznych.

- Zamiast prostej liczby pracujących należy patrzeć na kapitał ludzki. Kapitał ludzki akumuluje się tak samo jak fizyczny, więc wymaga inwestycji. Pracownik wcale nie jest równy pracownikowi: o jego produktywności decyduje edukacja, doświadczenia, zdolność do dostosowania się do nowych technologii.

- Kapitał ludzki i fizyczny (maszyny) może być wykorzystywany w sposób bardziej lub mniej efektywny. Jeśli ludzie nie mają właściwych motywacji, wysokie inwestycje mogą być marnowane - np. w systemie gospodarczym, który nie tworzy zachęt do przedsiębiorczości, lub w którym nie stworzono dostatecznie stabilnych ram prawnych regulujących działalność gospodarczą i zabezpieczających prawa własności, kapitał ludzki nie będzie w pełni wykorzystywany (działo się tak w przypadku gospodarek komunistycznych).

Na gruncie empirycznym nowa szkoła myślenia o wzroście spowodowała ustalenie tzw. consensusu waszyngtońskiego, czyli listy zaleceń dla polityki gospodarczej umożliwiających osiągnięcie szybkiego tempa wzrostu. Należą do nich m.in. niski poziom deficytu budżetowego i inflacji, kierowanie wydatków publicznych nie na sfery wrażliwe politycznie (np. subsydiowanie firm) lecz na oświatę, naukę i rozwój infrastruktury, niskie stopy podatkowe oraz szeroka baza poboru podatków, liberalizacja sektora finansowego, liberalna polityka kursu walutowego i handlu, unikająca nadmiernej protekcji krajowego przemysłu, tworzenie zachęt do napływu kapitału zagranicznego, stabilne i sprzyjające prywatnej przedsiębiorczości prawo, prywatyzacja i dobra ochrona praw własności. Ważną rolę w zapewnieniu warunków dla stabilnego wysokiego wzrostu ma też stabilność społeczna i polityczna.

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28