Rynek funduszy inwestycyjnych w Polsce staje się coraz bardziej homogeniczny, zdominowany przez bankowe towarzystwa i przez to mniej konkurencyjny. Czy pani zdaniem wymaga reformy?
Nie sądzę, by to był czynnik hamujący rozwój branży TFI. Problem leży gdzie indziej – rynek funduszy traci na znaczeniu w strukturze oszczędności Polaków i jest dość skromny np. w zestawieniu z oszczędnościami na depozytach. Pytanie, czy zwiększenie konkurencyjności sprawi, że branża TFI zyska nowych klientów, a jeśli tak, to jak byłyby lokowane nowe aktywa? Często słychać hasła pt.: zróbmy rynek bardziej konkurencyjny, czyli wpuśćmy niezależne towarzystwa do detalicznej sieci sprzedaży funduszy w bankach, a wtedy przybędzie klientów. Owszem, klienci zyskaliby dostęp do szerszej oferty, ale czy rozszerzenie oferty z kilkudziesięciu produktów do kilkuset coś zmieni? Oczywiście nie. Powinniśmy pracować raczej nad tym, by przybywało inwestorów. Jeśli porównamy wartość depozytów do aktywów TFI, to wciąż jest to niewielki ułamek. To pokazuje, że wiele osób nie szuka alternatyw dla depozytów i korzysta z najprostszych rozwiązań bankowych mimo dostępu do funduszy na wyciągnięcie ręki. Uważam, że wysiłki branży powinny iść w kierunku systemowej zmiany roli funduszy inwestycyjnych, edukacji osób z nadwyżkami finansowymi, by w ich świadomości zagościły inne niż ten podstawowy produkt, czyli lokata czy depozyt. Prawdopodobnie gdybyśmy dziś na ulicy zapytali przypadkową osobę o to, czym są fundusze inwestycyjne, okaże się, że mało kto o nich słyszał. I to jest kluczowy problem branży TFI.
Bez zmian w funkcjonowaniu rynku zmniejszy się liczba TFI?
Są na rynku pozabankowe towarzystwa, które mają przemyślaną strategię działania i rozwoju, wyróżniającą się ofertę produktów i działającą w pewnych niszach. Zastanówmy się, czy duża liczba TFI na rynku wnosi jakąś wartość dodaną dla klientów i czy wartością samą w sobie jest utrzymywanie tak wielu graczy, czy oni rzeczywiście oferują produkty lepsze i czy dostarczają klientom coś, czego nie dostarczają największe podmioty. Mówiąc brutalnie, usługa asset management to nie kiosk z pietruszką. Obarczona jest regulacjami, które wymagają dużych nakładów, na które mniejszych podmiotów nie zawsze może być stać.
Czy nie będzie to miało negatywnego wpływu na rozwój polskiego rynku kapitałowego?