Ostatnie doniesienia prasy o zbliżającym się odwołaniu prezesa Telekomunikacji Polskiej Marka Józefiaka przyjąłem z niekłamaną satysfakcją, gdyż jest to zapowiedź końca pewnej epoki. I nie chodzi mi tutaj o epokę ludzi byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, ale o czasy, w których największa polska spółka giełdowa nie zrobiła prawie nic dla rozwoju polskiego rynku kapitałowego. A mogła zrobić. I to sporo.

Prawdą jest, że przedstawiciel Telekomunikacji odbiera co roku z rąk prezesa GPW wyróżnienie i statuetkę byka za największy udział w obrotach giełdy. To dosyć śmieszne trofeum, bo niby kto ma je otrzymywać jak nie największa spółka o największym free float. Coroczne wyróżnianie TP przez zarząd giełdy to raczej zabieg głaskania bogatego niedźwiedzia, z którym zawsze trzeba się liczyć. Pozostałych wyróżnień płynących ze środowiska rynku kapitałowego dla TP jakoś nie widać.

Stare przysłowie mówi: "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie", czyli przekładając na nasze podwórko można rzec: tyle ile zrobiłeś dla rynku kapitałowego, tyle rynek zrobi dla ciebie. Więc ze zdumieniem przyjąłem pomysł obecnego kierownictwa TP, które przed wakacjami uznało, że nadszedł najwyższy czas, by się odpowiednio domotywować, czyli wyemitować bonusowe akcje dla menedżmentu w ramach opcji menedżerskich. Projekt już oprotestowali duzi inwestorzy finansowi. Jednak najbardziej tupać nogami powinni drobni inwestorzy, z którymi Telekomunikacja Polska przez ostatnie lata w przeciwieństwie np. do France Telekom (program lojalnościowy) zupełnie nie zaprzątała sobie głowy. Nie pamiętam, by ktokolwiek z zarządu TP uczestniczył w ostatnich latach w takich imprezach, jak Forum Akcjonariat na GPW (w ostatnim wzięło udział 40 spółek) czy coroczne Wall Street w Zakopanem. Z tego wynika, że prezesa Józefiaka i jego ekipę zupełnie nie interesują kontakty z tzw. "prostymi dawcami kapitału". Tezę potwierdza również fakt, że prezes Józefiak nie znalazł w ciągu ostatnich kilku lat czasu na wywiad z "Parkietem", ignorując tym samym prawo czytelników (w dużej mierze inwestorów) do informacji.

Logo TP nie znajdziemy też wśród sponsorów żadnej znaczącej imprezy organizowanej na rynku kapitałowym. Być może dotarcie do klientów poprzez wspieranie np. narodowej reprezentacji w piłce nożnej jest bardziej opłacalne niż np. kokietowanie środowiska giełdowego, ale kalkulacja w ostatecznym rozrachunku może już nie być taka oczywista. Potencjał nabywczy drobnych akcjonariuszy (mamy milion rachunków inwestycyjnych) jest ogromny. Dla sprzedających dobra użytkowe czy usługi to sprawdzony i lojalny kupujący. Trzeba mu tylko coś zaproponować.

Na stronie internetowej dla inwestorów TP czytamy: "Właściwa komunikacja jest warunkiem uzyskania wsparcia ze strony środowiska inwestorów. Nasze podejście polega na zwiększaniu stopnia otwartości. Przekazujemy istotne informacje i czynimy to w sposób aktywny - poprzez prezentacje dla inwestorów, publikowane raporty oraz naszą stronę internetową". Osobiście jestem powalony na łopatki "stopniem otwartości", z jakim ekipa prezesa Józefiaka komunikuje się przez ostatnie lata z inwestorami. Dlatego też powiem otwarcie: - Panie Prezesie, Panu już dziękujemy.