Vivendi skierowało batalię o Erę do amerykańskiego sądu

Nagrania rozmów i e-maile to dowody Vivendi na to, że Deutsche Telekom i Zygmunt Solorz-Źak w porozumieniu pozbawili francuski koncern udziałów Ery

Publikacja: 25.10.2006 08:10

Spór o 48-proc. pakiet udziałów Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatora sieci Era, zatacza coraz szersze kręgi. Jak do tej pory słyszano o nim w Europie, bo i zajmowały się nim "tylko" sądy w Polsce, Austrii, Szwajcarii, Francji i Wielkiej Brytanii. W poniedziałek trafił do sądu w Seattle (stan Washington) w USA.

Spisek?

Francuski koncern Vivendi, jedna ze stron sporu, wniósł pozew przeciwko niemieckiemu operatorowi telekomunikacyjnemu Deutsche Telekom i jego spółkom zależnym (T-Mobile USA i T-Mobile Deutschland) oraz Zygmuntowi Solorzowi-Źakowi, właścicielowi Polsatu i Elektrimu.

Francuzi uważają, że DT wspierany przez Solorza-Źaka bezprawnie przywłaszczył sobie udziały w Erze, warte przynajmniej 2,5 mld USD. Mówią o spisku między DT i biznesmenem i negocjacjach prowadzonych w złej wierze.

To kolejna odsłona sporu o Erę. Jeszcze do niedawna prawo do 48 proc. udziałów PTC rościły sobie trzy podmioty: Elektrim Telekomunikacja, spółka zależna Vivendi, DT i Elektrim (jest kontrolowany przez Z. Solorza-Źaka, ale Vivendi ma nadal 15 proc. akcji). Sytuacja się zmieniła, gdy Elektrim zgodził się z wyrokiem sądu arbitrażowego i przyznał, że udziały należą się DT. Niemcy poinformowali, że skupiają 97 proc. kapitału Ery.

Przestępstwo za Atlantykiem

Francuzi nie ustają w wysiłkach, aby odzyskać papiery. Wczoraj w Nowym Jorku odbyła się konferencja prasowa prezesa Vivendi, Bernarda Levy?ego, w której można było uczestniczyć telefonicznie i którą transmitowano przez internet.

W poniedziałek zaproszono na nią dziennikarzy i analityków giełdowych. "Vivendi uważa, że T-Mobile i Elektrim należący do pana Solorza nielegalnie przywłaszczyły sobie inwestycję w PTC o wartości 2,5 mld USD i dodatkowo złamały zakazy sądowe" - brzmiała wypowiedź B. Levy?ego zamieszczona w informacji prasowej. "Vivendi prosi sąd o proste rozwiązanie: oddajcie nam nasze pieniądze albo udziały w PTC".

Francuzi zainteresowali sprawą opinię publiczną i sądy w USA, bo - tłumaczył Lenny J. Davis z kancelarii Orric, Herrington i Sutcliffe - dotyczy ona amerykańskiego rynku. Zarówno T-Mobile, jak i Vivendi mają tam spółki zależne i sieci telekomunikacyjne, zatrudniają dziesiątki tysięcy osób i zarabiają miliardy dolarów.

7,5 mld USD roszczenia

A to właśnie w amerykańskich placówkach T-Mobile miało dojść do przestępstwa. Według L. J. Davisa, stamtąd DT przelewał pieniądze za udziały w Erze. - Połączenia telefoniczne i e-maile stanowią dowód na to, że doszło do bezprawnego odebrania nam inwestycji - mówił. - Jest co najmniej 10 takich połączeń - dodał.

Vivendi wystąpiło do amerykańskiego sądu na mocy tzw. RICO, czyli amerykańskiej ustawy o zwalczaniu działalności nielegalnej i nadużyć (Racketer Influenced and Corrupt Organizations Act).

Wartość roszczenia Vivendi, przedstawionego we wniosku w Seattle, to 7,5 mld USD plus koszty procesowe, w tym honoraria prawników - poinformował wczoraj prawnik francuskiego koncernu. B. Levy pytany przez dziennikarzy, dlaczego, skoro do przestępstwa doszło w USA, Vivendi dopiero teraz skierowało sprawę do tamtejszego sądu, tłumaczył, że próbowano znaleźć polubowne wyjście z sytuacji. Według niego, francuski koncern rozpoczął też działania zmierzające do wytoczenia procesu polskiemu rządowi, który zobowiązany jest chronić inwestycje zagraniczne w kraju.

Dotarły pieniądze od DT?

Elektrim, który czeka na piątkową rozprawę upadłościową, nie skomentował pozwu Vivendi.

Z. Solorz-Źak powtórzył za to, że to działania Vivendi doprowadziły do tego, że DT przejął kontrolę nad Erą. - Jeśli mają nagrania i e-maile świadczące o spisku - niech je przekażą. To bzdura - stwierdził. Nie chciał spekulować na temat decyzji, jaką może wydać w piątek sąd upadłościowy. Według niego, w depozycie sądowym są już pieniądze, które DT miał zapłacić Elektrimowi za 48-proc. pakiet udziałów PTC, czyli ok. 604 mln euro. To wystarczy, aby spłacić obligatariuszy, którzy domaga

Komentarz

Piotr Spaczyński

radca prawny w kancelarii Grynhoff, Woźny i Wspólnicy

Trudno udowodnić, że jurysdykcja

RICO rozciąga się poza USA

Eksterytorialność praw amerykańskich to kontrowersyjny temat. Doktryna dotyczy stosowania prawa amerykańskiego do czynów popełnionych za granicą, których negatywne skutki mogą zaistnieć

w USA. Eksterytorialny zasięg prawa konkurencji i prawa zwalczającego korumpowanie urzędników jest powszechnie znany i coraz częstsze stają się przypadki ekstradycji winnych. Efekt eksterytorialny jest również przypisywany RICO, większość praktyków uważa jednak, iż w tym przypadku nie jest to proste. Każde eksterytorialne roszczenie wymaga wykazania przez stronę, iż jurysdykcja RICO rozciąga się na strony postępowania oraz przedmiot roszczenia. Te przesłanki są szczególnie trudne do udowodnienia. Wydaje się, iż również w sprawie Vivendi przeciwko T-Mobile i Zygmuntowi Solorzowi-Żakowi, będzie to niezmiernie trudne, dlatego pociągnięcie tych podmiotów do odpowiedzialności w USA wydaje się niełatwym zadaniem.

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku