Chemia chemii

Wielka chemia to wielkie pieniądze w czasach koniunktury i poważne problemy, gdy dobra passa mija. Widać już symptomy nadchodzącego kryzysu

Publikacja: 14.12.2006 07:39

Ostatnio było dobrze - przychód europejskich firm chemicznych w 2005 r., napędzany korzystną koniunkturą, przekroczył 400 mld euro. Jednak to, co dobre, nie trwa wiecznie i widoczne są już oznaki nadchodzącego kryzysu. Wskazuje na to analiza wyników firm sektora oraz wysokie ceny ropy naftowej i gazu ziemnego.

Czy polski sektor wielkiej syntezy chemicznej (WSCh) jest przygotowany na nadchodzące zmiany? Trudno odpowiedzieć twierdząco w sytuacji, gdy deficyt handlowy sektora chemicznego przekroczył już 5 mld złotych, a przeciętny udział sektora chemicznego w produkcji przemysłowej jest u nas 2,5-krotnie mniejszy niż w rozwiniętych krajach europejskich.

Jedyna rzecz, której polskiej chemii nigdy nie brakowało, to kolejne koncepcje prywatyzacji. Zmieniały się na tyle często, że żadna z nich nie została zrealizowana. Także ta ostatnia, polegająca na sprzedaży zakładów sektora WSCh inwestorom branżowym. Choć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał zgodę na sprzedaż zakładów w Tarnowie, Kędzierzynie, Bydgoszczy i Sarzynie, to jednak minister skarbu odrzucił ofertę niemieckiego PCC na zakup zakładów azotowych w Kędzierzynie i Tarnowie.

Tak więc koło prywatyzacji - w przypadku zakładów w Tarnowie i Kędzierzynie - wróciło do punktu wyjścia. Dziś mówi się o konsolidacji zakładów azotowych w Kędzierzynie i Tarnowie oraz wprowadzeniu tak przygotowanego podmiotu na giełdę. Oficjalnie ma to zająć kolejne 12 miesięcy. Już mniej oficjalnie mówi się o dwóch latach. Czas nie jest jednak dobrym katalizatorem przekształceń własnościowych w sektorze wielkiej chemii.

Mamy czas?

Teza, że czas oczekiwania może wpłynąć niekorzystnie na sytuację konkurencyjną polskich przedsiębiorstw, jest łatwa do udowodnienia. Koncerny zagraniczne już od jakiegoś czasu przygotowują się do spadku koniunktury, poprawiając efektywność organizacyjną i wprowadzając systemy zarządzania nastawione na wzrost wartości dla ich akcjonariuszy (m. in. BASF, DSM), podczas gdy większość rodzimych firm czeka z wprowadzaniem jakichkolwiek zmian. Mało tego, sytuacja na rynku dostaw gazu, podstawowego surowca dla tego sektora, jest skomplikowana: cena nieustannie rośnie, a do tego dochodzą jeszcze potencjalne kłopoty z zaopatrzeniem, które mogą doprowadzić nawet do przestojów w produkcji. Aby przetrwać, konieczne jest więc nie tylko usprawnienie procesów wytwórczych i zarządczych, ale także poszukiwanie nowych rynków lub sposobów pozyskania surowców alternatywnych dla gazu.

Pamiętajmy też, że koncerny międzynarodowe coraz częściej przenoszą produkcję do krajów charakteryzujących się niższymi kosztami pracy, łagodniejszymi wymaganiami ekologicznymi oraz posiadającymi dostęp do gazu ziemnego i taniej energii. Polska nadal znajduje się w tej grupie, ale o tym, czy w niej pozostanie, decydować będzie to, na ile jesteśmy w stanie poprawić efektywność produkcji, głównie poprzez zmniejszenie kosztów operacyjnych. Jeżeli nie wykorzystamy tej szansy, wprowadzając szybkie zmiany organizacyjno-zarządcze, nie będziemy w stanie konkurować z Rosją czy z krajami Ameryki Południowej i Półwyspu Arabskiego. Fakt, że do przetargu na zakup polskich firm sektora wielkiej chemii nie zgłosił się żaden z "możnych" tego świata, nie jest przypadkiem.

Chemia przyspiesza

Sytuację na światowym rynku chemicznym dodatkowo komplikuje skrócenie się cyklów koniunkturalnych. Dziś już wyraźnie widać, że dotychczasowe 4-7-letnie okresy trwania koniunktury skracają się nawet do 1-2 lat. Może to oznaczać głębokie załamanie rynku chemicznego, przejawiające się znacznym obniżeniem konkurencyjności krajowych firm tego sektora. Jest to szczególnie poważne zagrożenie, gdyż dobrze jeszcze pamiętamy, że poprzednia dekoniunktura z lat 2000-2003 doprowadziła wiele polskich przedsiębiorstw sektora na krawędź bankructwa i jedynie interwencja państwowego właściciela uratowała je od plajty. Dziś na taką pomoc nie można liczyć: po wstąpieniu Polski do UE korzystanie z pomocy publicZmarnowano także szansę na przetrwanie dekoniunktury poprzez realizację interesujących rynkowo inwestycji w okresie prosperity. Pozwoliłyby one na osiągnięcie wystarczającej efektywności ekonomicznej, umożliwiającej przetrwanie trudnych czasów. Polski sektor chemiczny - zajęty sporami o model przekształceń własnościowych - nie wykorzystał tej szansy.

W tej sytuacji nie może dziwić, iż trwający latami brak decyzji o dalszych losach zakładów WSCh spowodował też brak dostatecznego postępu w restrukturyzacji kosztów i organizacji. Czasy nie sprzyjały śmiałości w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, zwiększaniu wydajności czy nakładów na badania i rozwój. Nieliczne wyjątki potwierdzają regułę. Wydłużony proces prywatyzacji obniżył efektywność procesów restrukturyzacyjnych. Nie było zgody co do tego, czy ma je przeprowadzać państwowy właściciel, czy już nowy inwestor. W efekcie uczyniono niewiele, choć zarządy niektórych spółek - trzeba to przyznać - próbowały, w miarę swoich możliwości, racjonalizować warunki działania.

A gdyby jednak?

Pomyślmy - a potrzeba do tego odrobiny fantazji - jaki scenariusz prywatyzacji polskiego sektora WSCh jest nadal realny. Zakup Zakładów Chemicznych Zachem oraz Zakładów Chemicznych Organika Sarzyna przez Ciech oznacza konsolidację produktową oraz funkcji usługowych, a także profity wynikające ze wspólnej polityki handlowej. To są korzyści widoczne gołym okiem. Pamiętajmy jednak, iż zakup zakładów w Sarzynie i Bydgoszczy może okazać się dla Ciechu sporym wyzwaniem integracyjnym, gdzie o efektach potencjalnych synergii zadecyduje skuteczność procesu przejęcia.

W przypadku Zakładów Azotowych w Tarnowie oraz w Kędzierzynie wejście inwestora i realizacja zaplanowanych inwestycji pozwoliłyby na koordynację produkcji nawozów oraz innego towaru. Nie trzeba prowadzić skomplikowanych wyliczeń, by przekonać się, że nowo powstały koncern chemiczny swymi obrotami sięgnąłby 7 mld złotych. A to oznaczałoby zdobycie liczącej się pozycji w naszym regionie geograficznym i większe szanse na zwycięstwo w walce o rynek z koncernami międzynarodowymi.

Dziś ten scenariusz nie jest już aktualny. Bilans niedoszłej prywatyzacji to brak ponad 1,3 mld złotych, które oferował niemiecki inwestor za obie firmy wraz z pieniędzmi przeznaczonymi na inwestycje. Pozostały z pewnością zobowiązania obu firm: 150 mln zł po stronie Kędzierzyna i ponad 130 mln w przypadku Tarnowa. Pozostała także wiara w sprawne działania likwidowanej właśnie Nafty Polskiej, która ma doprowadzić do konsolidacji tych podmiotów. W to, że nadal mamy czas, nikt już nie uwierzy. Obydwa zakłady wymagają pilnych inwestycji, bez których utracą swą rynkową pozycję.

Ratuj się kto może

Brak decyzji o prywatyzacji w obliczu nadciągającej dekoniunktury spowoduje zapewne, że silniejsze podmioty sektora będą próbowały własnymi siłami zrealizować programy inwestycyjne, co może być trudne ze względu na zakaz posilania się pomocą publiczną. Spółki słabsze natomiast, będą zmuszone do dalszej wewnętrznej restrukturyzacji i poszukiwania inwestorów dla poszczególnych, wydzielonych obszarów funkcjonowania. Czy im się to uda?

CV

Edward Stanoch

Jest dyrektorem zarządzającym, członkiem zarządu Hewitt Associates. Posiada ponad 10-letnie doświadczenie w zakresie doradztwa strategicznego.

Przed dołączeniem do zespołu

Hewitt pracował m.in. w Cap Gemini, E&Y, pełniąc funkcję lidera praktyki Economic Value Management.

Wykładowca studiów EMBA

na Politechnice Warszawskiej. Absolwent programów menedżerskich

renomowanych szkół biznesowych (m. in. INSEAD, London School

of Economics, Conrnell University).

Hewitt Associates

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego