W styczniu polskie firmy wyeksportowały za granicę towary o wartości 7,36 mld euro - podał GUS. To wynik lepszy o 14,9 proc. niż w podobnym okresie ub.r.
Według statystyków, najsłabiej rozwijała się sprzedaż w krajach strefy euro (wzrost o 10,7 proc.). W ujęciu procentowym najszybciej rósł eksport do państw Europy Środkowo-Wschodniej (chodzi o Albanię, Białoruś, Chorwację, Mołdowę, Rosję i Ukrainę). W styczniu sprzedaż krajowych przedsiębiorstw na tych rynkach była (w przeliczeniu na euro) o 42,3 proc. wyższa niż rok wcześniej.
- Te kraje rozwijają się szybciej niż "stara Europa" i zgłaszają coraz większy popyt, a z drugiej strony nasze firmy są w stanie zaoferować coraz więcej - mówi Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK. Dodaje, że wolumen sprzedaży do państw Europy Wschodniej jest bardzo mały. - W takiej sytuacji dużo łatwiej o znaczący wzrost niż w przypadku kilkumiliardowego eksportu do państw unijnych - zwraca uwagę analityk.
Styczniowy deficyt handlowy (blisko 900 mln euro) był większy niż zanotowany rok wcześniej. Powód? Import rósł nieco szybciej niż eksport. Do Polski sprowadzono towary o wartości 8,25 mld euro, o 15,7 proc. wyższej niż rok wcześniej.
W styczniu dwoma krajami, z których import zwiększył się w największym stopniu, były Chiny i Węgry. W obu przypadkach wzrost przekroczył 40 proc. Chiny miały 7,4-proc. udział w polskim imporcie. Stały się dla nas trzecim dostawcą towarów, po Niemczech (których udział w przywozie towarów do Polski wyniósł 24,2 proc.) i Rosji (10,4 proc.).