Mimo że tego typu zakłady nie działają po to, by osiągać zyski, jak ubezpieczyciele – spółki akcyjne, lecz po to, by zapewniać dobrą ochronę swoim klientom (udziałowcom), to tak jak każda firma muszą pokryć ewentualne straty. A to może nie być takie proste, jak się wydaje.
TUW Rejent Life – którego udziałowcami są izby notarialne i notariusze – miał w ubiegłym roku nieco ponad 1,5 mln zł straty netto (według danych Polskiej Izby Ubezpieczeń). Jeszcze w 2007 roku zarobił na czysto 230 tys. zł.
Macif Życie TUW notował w ubiegłym roku poprawił wynik, ale wciąż miał stratę. W 2008 roku sięgnęła 3,3 mln zł. W poprzednim wyniosła nieco ponad 4 mln zł. Właścicielami większości udziałów w TUW-ie są: Mutuelle Assurance des Commercants et Industriels de France Macif oraz Mutavie Societe Anonyme Mutavie.
Zakład działający jako TUW ma różne możliwości pokrycia straty. Jeśli ma odpowiednio wysoki kapitał własny, może go wykorzystać w tym celu. Udziałowcy mogą też podwyższyć jego kapitał zakładowy (jak w przypadku spółki akcyjnej). Walne zgromadzenie udziałowców posiada także możliwość podjęcia decyzji o tym, że strata będzie pokryta z dochodów z przyszłych okresów bilansowych. W ostateczności TUW może się też zdecydować na zażądanie od klientów dopłat do składek lub na obniżenie wypłacanych odszkodowań.
Jak będzie w przypadku wspomnianych TUW-ów? – Walne zgromadzenie zapewne podejmie decyzję, że strata zostanie pokryta z dochodów w przyszłych latach – mówi Andrzej Micorek, przewodniczący rady nadzorczej TUW Rejent Life. Wyjaśnia, że główną przyczyną strat w 2008 roku było zaangażowanie towarzystwa w akcje. Zapewnia, że władze „podjęły odpowiednie kroki, by strata się nie pogłębiała”.