Chodzi o firmy, które na skutek wejścia dzisiaj w życie unijnej dyrektywy MiFID (wraz z nowelą ustawy o obrocie instrumentami finansowymi) nie mogą dalej wykonywać działalności, która dotychczas nie wymagała licencji.
Jest to na przykład działalność w obszarze instrumentów pochodnych czy też świadczenie usługi asset management nieodpłatnie (dotychczas licencji maklerskiej wymagało jedynie odpłatne zarządzanie portfelem). Zgodnie z MiFID, licencji maklerskiej wymaga też doradztwo w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, w tym przygotowywanie na podstawie oceny sytuacji finansowej klienta pisemnej lub ustnej rekomendacji w kwestii wpłat do funduszy inwestycyjnych.
Dystrybutorzy funduszy mogą jednak odetchnąć z ulgą. Trwające już kilka lat dyskusje doprowadziły do rozwiązania pozwalającego na „ominięcie” konieczności ubiegania się o licencję KNF. Stoi za tym m.in. obawa przed zniknięciem z rynku małych graczy (dom maklerski musi dysponować odpowiedniej wielkości kapitałem zakładowym) i, co za tym idzie, ograniczenie konkurencji.
Jak wynika z ustawy o funduszach inwestycyjnych firmy sprzedające jednostki są uprawnione do świadczenia nieodpłatnego doradztwa inwestycyjnego w tym zakresie. – Nie są więc zobligowane do uzyskania zezwolenia na prowadzenie działalności maklerskiej, o ile to doradztwo ma być nieodpłatne. Gdyby robili to odpłatnie, musieliby zostać firmą inwestycyjną i zaprzestać bycia pośrednikiem w dystrybucji – mówi Marta Chmielewska-Racławska z biura prasowego KNF.