Zbliża się koniec ery polskich GDR-ów?

Czasy, gdy obroty polskimi kwitami depozytowymi dorównywały tym na GPW już dawno minęły. Zainteresowanie zagranicznych inwestorów GDR-ami jest znikome, dlatego z programu rezygnują kolejne firmy

Publikacja: 25.10.2009 12:05

Zbliża się koniec ery polskich GDR-ów?

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz Rafał Guz

Globalne kwity depozytowe (GDR – global depository receipts) polskich spółek cieszą się znikomą popularnością. Od początku tego roku wolumen obrotu GDR-ami Orlenu w Londynie wyniósł niespełna 80 tys., KGHM mniej niż 190 tys., a banku Pekao nie przekroczył 310 tys. Żadnej transakcji nie zawarto na kwitach Agory. Jedynie papiery Telekomunikacji Polskiej cieszyły się względnie dużym powodzeniem (około 3,3 mln). Nawet obroty GDR-ami tej firmy okazały się jednak niewielkie w porównaniu z tymi na warszawskim parkiecie. Na początku tego stulecia obroty polskimi kwitami dorównywały tym na GPW. W ostatnich kilku latach popularność papierów drastycznie jednak zmalała, co skłania kolejne spółki do wycofywania się z programu. W tym roku z decyzję o rezygnacji z niego podjęły KGHM (papiery zostaną wycofane z dniem 22 grudnia) oraz Agora (z dniem 19 stycznia 2010 r.). Czy w ich ślady niebawem pójdą kolejne przedsiębiorstwa?

[srodtytul]Koszty są niewielkie[/srodtytul]

GDR-y to denominowane w dolarach amerykańskich lub euro papiery wartościowe będące formą udziału w kapitale spółek, które je wyemitowały. Odpowiadają one akcjom zwykłym zdeponowanym u depozytariusza. Interesy posiadaczy GDR-ów na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy reprezentuje bank depozytariusz, który wcześniej zbiera od nich instrukcje. ADR-y są notowane w USA, GDR-y – w innych krajach. Po wycofaniu z obrotu papierów Agory i KGHM na zagranicznych parkietach wciąż notowane będą kwity depozytowe siedmiu polskich przedsiębiorstw (Pekao, BPH, PKN Orlen, Asseco Poland, Telekomunikacji Polskiej, Mostostalu-Export i Stalexportu).

Spółki są zgodne co do tego, że mimo znikomej płynności korzyści z kwitów depozytowych jest więcej niż kosztów z nimi związanych. Wydatki wynikające z posiadania GDR-ów wynikają głównie z konieczności publikacji sprawozdań bieżących na dodatkowym rynku, ponadto wiążą się z opłatami na rzecz banku depozytariusza. Roczne koszty utrzymania programu kwitów wynoszą w przypadku polskich spółek od kilku do kilkudziesięciu tysięcy funtów.

Spółki, których kwity depozytowe są notowane na zagranicznych parkietach, przyznają, że ich znaczenie jest obecnie niewielkie ze względu na niskie obroty oraz znikomy udział w kapitale zakładowym. Agora postanowiła zrezygnować z programu, gdyż udział GDR-ów w jej kapitale już od dłuższego czasu utrzymywał się na poziomie 0,04 proc., w przypadku KGHM było to zaś 0,5 proc. Także GDR-y innych polskich spółek nie przekraczają 5 proc. wyemitowanych papierów. Przedstawiciele BPH i Pekao przyznają, że jest to poniżej 1 proc., marginalne znaczenie mają również kwity w przypadku Stalexportu. Dlaczego więc firmy wciąż utrzymują program?

[srodtytul]Pozostał prestiż[/srodtytul]

Polskie spółki nie rezygnują z GDR-ów głównie ze względów prestiżowych oraz marketingowych. Niektórzy traktują bowiem obecność za granicą jako stosunkowo tanią reklamę. Konieczność publikacji sprawozdań traktują jako obowiązek, ale też okazję, by zaprezentować się inwestorom spoza Polski. – Roczne koszty programu liczone są w dziesiątkach tysięcy dolarów. Wydatki związane z utrzymaniem GDR-ów są nieznaczne, a dzięki nim jesteśmy notowani na zagranicznych rynkach. Dlatego w tej chwili nie zamierzamy rezygnować z programu – mówi Dawid Piekarz, rzecznik prasowy Orlenu.

Wtóruje mu Małgorzata Ośka z działu PR Banku BPH. - Mimo niskiej płynności GDR-ów, Bank BPH czerpie korzyści natury marketingowej i reputacyjnej, zwłaszcza w postaci lepszej rozpoznawalności wśród inwestorów zagranicznych - mówi. Dodaje, że dotychczas nie zostały podjęte żadne decyzje dotyczące przyszłości programu. A od czego BPH uzależnia rezygnację z niego? – Gdyby bank podejmował decyzję o zamknięciu programu GDR-ów, z pewnością brałby pod uwagę koniunkturę na rynku kapitałowym i płynność swoich papierów – mówi Ośka.Wojciech Jabczyński, rzecznik prasowy Telekomunikacji Polskiej, zwraca zaś uwagę na to, że program wpływa na zróżnicowanie akcjonariatu.

- Pomimo stosunkowo niskich obrotów grono akcjonariuszy inwestujących poprzez program GDR nie jest tożsame z gronem akcjonariuszy inwestujących na GPW, co dodatkowo poszerza oraz stabilizuje akcjonariat spółki - mówi. Dodaje, że operator nie rozważa rezygnacji z programu. Na nieco inną przyczynę utrzymywania programu uwagę zwracają przedstawiciele Banku Pekao. - GDR-y i ADR-y wprowadzano w momencie, gdy akceptacja dla polskiego rynku kapitałowego była niewielka. Roczne koszty utrzymywania programu w przypadku Banku Pekao są minimalne, dlatego nie zamierzamy z niego rezygnować – mówi Dariusz Choryło, dyrektor departamentu relacji inwestorskich i strategicznych analiz rynkowych w Pekao. -Utrzymujemy go jako zabezpieczenie na wypadek, gdyby inwestorzy zagraniczni zaczęli postrzegać polski rynek jako zbyt ryzykowny i zaczęli się z niego wycofywać - dodaje.

[srodtytul]Spadek przeszłości[/srodtytul]

Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że program GDR-ów stanowi pozostałość z przeszłości. Spółki posiadające kwity depozytowe decydowały się na wprowadzenie programu w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, gdy wielu inwestorów zagranicznych nie mogło lub nie było zainteresowanych inwestowaniem na GPW. Program miał umożliwić polskim spółkom dotarcie do nich. W ostatnich latach warszawski parkiet mocno się jednak rozwinął, znacznie wzrosła płynność notowanych na nim walorów, zwiększyło się również zaufanie zagranicznych funduszy. O tym, że program GDR-ów to pozostałość minionej epoki, otwarcie mówi Marek Długajczyk ze Stalexportu Autostrady. - Historia emisji przez Stalexport kwitów depozytowych sięga 1998 r. Emisja ta miała przede wszystkim wypromować firmę na zagranicznych rynkach (wśród ówczesnych i potencjalnych klientów) - mówi. Przyznaje, że obecnie GDR-y stanowią marginalną część kapitału Stalexportu Autostrady, ale spółka nie ponosi żadnych kosztów z tytułu utrzymania programu. – W chwili obecnej funkcjonowanie GDR-ów nie stanowi dla nas przedmiotu analizy. Samego programu nie rozpatrujemy w kategoriach promocji lub potencjalnego źródła pozyskania dodatkowego kapitału. Traktujemy go wyłącznie jako pozostałość po sprzedanej działalności handlowej - mówi.

[ramka][b]Stephen Pope, szef działu analiz Cantor Fitzgerald Europe[/b]

Globalne kwity depozytowe spełniły swą rolęW listopadzie 1996 r. Polska została przyjęta do OECD. Był to ważny krok zwiększający międzynarodową wiarygodność kredytową Polski. W efekcie polskie firmy i banki zaczęły się cieszyć większym poważaniem, a gospodarka mogła liczyć na większe dopływy kapitału. W drugiej połowie lat 90. wiele polskich firm zdecydowało się na GDR-y. Program kwitów depozytowych ma pozytywny wpływ na ceny akcji. Zwiększa również ich płynność, widoczność oraz wolumeny obrotu.

Obecnie inwestorzy zagraniczni interesują się głównie dużymi polskimi spółkami z WIG20. Popularnością cieszą się chociażby papiery Pekao, PKN Orlen i Telekomunikacji Polskiej. Większość inwestorów zagranicznych decyduje się jednak na zawieranie transakcji bezpośrednio na warszawskim parkiecie. Dostęp do akcji dużych spółek jest teraz bowiem znacznie łatwiejszy niż w latach 90. Z tego powodu nie dziwi mnie fakt, że kolejne spółki rezygnują z tego programu. GDR-y spełniły swą rolę wobec dużych polskich firm.[/ramka]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy