Hossa na rynku akcji deweloperów nabrała już pokaźnych rozmiarów. O tym, jak wiele zmieniło się w tym segmencie, świadczy fakt, że podczas gdy w kulminacyjnym punkcie paniki na giełdach w końcu października 2008 r. roczna zmiana obliczanego przez nas indeksu deweloperów (obrazującego średnie zmiany kursów wszystkich spółek z tej branży) wynosiła ok. -80 proc., to obecnie bliska jest +80 proc.
Chociaż w ostatnich tygodniach indeks pozostaje w tyle za WIG-iem, to jego przewaga z ostatnich miesięcy byłaby trudna do zniwelowania. Od początku roku zyskał bowiem około 100 proc., podczas gdy WIG wzrósł o około 45 proc.
[srodtytul]Kupuj tanio, sprzedawaj drogo[/srodtytul]
Dla czytelników naszych analiz branżowych taki scenariusz rozwoju wydarzeń nie powinien być wielkim zaskoczeniem. Przytoczmy fragment analizy opublikowanej w styczniu br., czyli w czasach, gdy na rynkach finansowych panowały jeszcze grobowe nastroje: „Wycena rynkowa głęboko poniżej wartości księgowej oznacza, że istniejący już majątek deweloperów można kupić za półdarmo, a przyszłe zyski są wyceniane bardzo nisko. (...) Taka sytuacja jest nie do utrzymania na dłuższą metę. Kiedy cykl w gospodarce się odwróci, akcje deweloperów przyniosą zapewne pokaźne zyski.”
Cytat ten przytoczyliśmy głównie po to, by pokazać, że kierowanie się w inwestowaniu zdroworozsądkowymi regułami zdaje egzamin. Posiadacze akcji deweloperów odnieśli w tym roku sukces inwestycyjny niekoniecznie dlatego, że zaprzątali sobie głowy rozważaniami na temat tego, czy ożywienie w światowej gospodarce będzie miało kształt V, W, U czy L.