W ujęciu rok do roku zmiana indeksu branży materiałów budowlanych (obrazującego średnie zmiany kursów spółek) jest już bliska 80 proc. Ostatni raz tak wysoką roczną dynamikę tego indeksu zanotowano w sierpniu 2007 r., czyli w okresie, kiedy poprzednia hossa stopniowo ustępowała miejsca długotrwałemu i druzgocącemu trendowi spadkowemu. Czy oznacza to, że czas już myśleć o pozbyciu się akcji, zanim się powtórzy scenariusz z połowy 2007 r.?
Próbując odpowiedzieć na to pytanie, warto na początku zwrócić uwagę, że chociaż obecna roczna dynamika indeksu branżowego jest taka jak w początkowym etapie bessy, to przecież wyższą dynamikę notowano przez długi okres od października 2006 r. do września 2007 r. Od momentu kiedy dynamika po raz pierwszy przekroczyła 80 proc., do momentu, kiedy załamała się hossa, indeks zyskał ponad 100 proc. W kulminacyjnym punkcie hossy w lipcu 2007 r. roczna dynamika przekraczała 150 proc. To poziom abstrakcyjny nawet w porównaniu z obecną szybką zwyżką indeksu. To pokazuje, jak pochopne i przedwczesne mogą być wnioski o końcu trendu wzrostowego.
[srodtytul]Ocena fundamentów[/srodtytul]
Czy przed zbyt pośpiesznym pozbywaniem się akcji przestrzega również analiza fundamentalna? Aby odpowiedzieć na to pytanie, przyjrzyjmy się temu, jak obecne ceny akcji w branży wyglądają na tle historii. W tym celu skonstruowaliśmy hipotetyczny portfel złożony z walorów siedmiu spółek z naszego zestawienia (Ceramiki Nowej Gali, Cersanitu, FAM-u, Kęt, Lenteksu, Śnieżki i Ulmy), które są notowane przynajmniej od początku 2005 r. Moment skonstruowania takiego portfela ustaliliśmy na styczeń 2007 r., tak aby objąć analizą w miarę długi okres.
Zacznijmy od analizy podstawowego parametru, jakim jest wskaźnik cena/wartość księgowa. Już na pierwszy rzut oka widać, jak bardzo obecna sytuacja różni się od tej z końcowego etapu hossy w połowie 2007 r. Podczas gdy obecnie wartość rynkowa naszego hipotetycznego portfela jest nieznacznie wyższa od wartości księgowej akcji składających się na ten portfel (nadwyżka wynosi 6 proc.), to u szczytu poprzedniej hossy wartość rynkowa była aż ponad trzy razy wyższa od wartości księgowej. W tym kontekście trudno mówić o powtórce czarnego scenariusza sprzed dwóch lat będącego konsekwencją skrajnego przewartościowania akcji.