Mija właśnie trzydzieści lat od momentu, kiedy Wspólnota Europejska ustanowiła mechanizm kursów walutowych (ang. European Exchange Rate Mechanism - ERM). Dokładnie w okrągłą rocznicę funkcjonowania systemu - zgodnie z wcześniejszą deklaracją premiera Donalda Tuska - miała do niego przystąpić Polska. Tak się nie stało - po części ze względu na ogromne wahania kursu złotego. Na wejście do mechanizmu stabilizacji walut przyjdzie nam więc poczekać. Już dziś powinniśmy zdawać jednak sobie sprawę z tego, do czego musimy być gotowi.
[srodtytul]Negocjacje pełnomocników [/srodtytul]
Tak jak wszystkie kraje unijne, które już euro u siebie mają, także i my będziemy musieli udowodnić, że przyjęcie wspólnej waluty nie zagrozi stabilności gospodarczej w strefie wspólnego pieniądza. Takim sprawdzianem będzie właśnie dwuletni pobyt w systemie ERM2.
Zanim jednak do niego wejdziemy, tak rząd, jak i nasz bank centralny będzie musiał odbyć długie i szeroko zakrojone negocjacje z unijnymi instytucjami oraz ministrami finansów krajów unii walutowej. Ze strony rządu rozmowy poprowadzi powołany specjalnie w tym celu pełnomocnik ds. koordynacji przygotowań do wprowadzenia euro, który przewodniczy międzyinstytucjonalnym grupom roboczym. Także Narodowy Bank Polski ma swojego reprezentanta przedstawiającego stanowisko banku na forum europejskim.
[srodtytul]Mylenie tropów[/srodtytul]