– Akcjonariusze umożliwili nam warunkowe zatrzymanie zysku za 2009 rok do początku grudnia, jeśli w tym czasie uda się przejąć inną instytucję finansową działającą na polskim rynku. W związku z faktem, iż dzień dywidendy przypada na 23 października, chcemy z odpowiednim wyprzedzeniem poinformować naszych akcjonariuszy o tym, że nie przewidujemy realizacji wspomnianego warunku – powiedział prezes Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP. PKO BP ubiegał się o kupno BZ WBK, jednak przetarg wygrała hiszpańska grupa Santander.

Akcjonariusze otrzymają niemal 98 proc. z zysku netto banku za 2009 rok wynoszącego 2,4 mld zł. Na największe wpływy może liczyć Skarb Państwa, który ma bezpośrednio 40,1 proc. akcji. Bezpośrednio zainkasuje 973 mln zł. Dodatkowo do budżetu wpłynie podatek od dywidendy, jaki zapłacą prywatni akcjonariusze banku. Ile – trudno oszacować ze względu na duży udział w akcjonariacie funduszy inwestycyjnych i emerytalnych, które są zwolnione z obowiązku płacenia tej daniny.

– Dywidenda w tej wysokości jest sprzeczna z deklarowaną wcześniej strategią, zgodnie z którą bank ma się szybko rozwijać i powiększać udziały rynkowe. Zdecydowały przede wszystkim potrzeby budżetu – ocenia Marek Juraś, szef analityków UniCredit CAIB. Dodaje, że PKO BP ma jednak odpowiednio wysokie kapitały i taka decyzja nie spowoduje ograniczeń w prowadzonej działalności.

Wypłata dywidendy nastąpi 20 grudnia. Deklaracja zarządu doprowadziła do wzrostu kursu akcji PKO BP w czwartek o ponad 1 proc. i na koniec dnia wyniósł 46,3 zł.

Minister skarbu Aleksander Grad powiedział wczoraj, że w przyszłości państwo może całkowicie się wycofać z akcjonariatu PKO BP. W środę szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki stwierdził, że rząd planuje obniżenie swojego udziału w PKO BP do 25 proc. w 2011 roku, w perspektywie kilku lat zaś możliwa jest sprzedaż całego posiadanego przez państwo pakietu.