Akcje „średniaków" i „maluchów" drożeją przy obrotach porównywalnych z tymi z 2009 r.
– Bardzo niska płynność małych i średnich spółek uniemożliwia obecnie wejście lub wyjście z inwestycji bez znaczącego wpływu na kurs akcji – przyznaje Magdalena Zajączkowska-Ejsymont, zarządzająca funduszu PKO Małych i Średnich Spółek, który od początku roku zarobił już przerwie 10 proc.
Bańka na horyzoncie?
Rodzi się więc pytanie, czy naszemu rynkowi akcji nie grozi bańka spekulacyjna – wystarczą bowiem stosunkowo niewielkie napływy do funduszy akcji polskich, żeby napompować kursy walorów, szczególnie firm o średniej i małej kapitalizacji, do poziomów nie do końca odpowiadających ich fundamentalnym wycenom.
– Nasi klienci bardzo szybko reagują teraz na ruchy giełdowych indeksów. Wystarczy nawet kilka dni wzrostu na giełdzie, a do funduszy akcji znów płyną pieniądze – mówi Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI. Jego zdaniem dzieje się tak dlatego, że już do najbardziej niedoświadczonych inwestorów dotarło, że na lokacie bankowej zarobią niewiele więcej niż 3 proc.
– Niskie oprocentowanie lokat bankowych oraz niska rentowność obligacji mogą mieć wpływ na zmianę zachowań inwestorów. Myślę, że powinno rosnąć zainteresowanie funduszami akcji, co jednak niekoniecznie przybierze rozmiary podobne do tych z lat 2005-2006. Poza tym, w porównaniu z tamtym okresem polskie TFI inwestują teraz dużo chętniej za granicą, stąd nowe środki mogą też trafić na inne rynki – mówi Błażej Bogdziewicz, wiceprezes Caspar AM,