Giełda Papierów Wartościowych chce płacić mniej na nadzór

W połowie 2012 r. Komisja Nadzoru Finansowego zaproponowała rewolucję w modelu finansowaniu nadzoru nad rynkiem kapitałowym.

Publikacja: 17.12.2013 05:04

Adam Maciejewski, prezes GPW, chciałby podzielić się kosztami finansowania nadzoru nad rynkiem kapit

Adam Maciejewski, prezes GPW, chciałby podzielić się kosztami finansowania nadzoru nad rynkiem kapitałowym.

Foto: Archiwum

Zakładała ona objęcie opłatami m.in. domy maklerskie, TFI czy też spółki giełdowe. Zmian chce także GPW, która razem z Krajowymi Depozytem Papierów Wartościowych łożą najwięcej na nadzór.

Tylko w 2012 r. GPW na rzecz KNF wpłaciła 16,8 mln zł. W tym czasie jej jednostkowy zysk netto wyniósł 65,6 mln zł. Gdyby udało się wtedy wprowadzić zmiany, GPW zapłaciłaby KNF około 8 mln zł. Adam Maciejewski, prezes giełdy, ostrzega, że obecny model sprawdza się tylko dlatego, że GPW nie ma konkurentów. – Ten model finansowania nadzoru wyczerpał już swój potencjał. Można go było, choć z trudem, akceptować kilka lat temu, ale teraz wymaga radykalnej zmiany. GPW chce prowadzić politykę konkurencyjnych cen, ale przy takich obciążeniach za nadzór mamy systemowe ograniczenia – mówi.

– Przerzucenie kosztów z GPW na krajowe podmioty byłoby korzystne przede wszystkim z perspektywy GPW oraz KDPW i mogłoby się negatywnie odbić na krajowych podmiotach, wpływając na obniżenie ich konkurencyjności wobec podmiotów zagranicznych – uważa Marcin Dyl, prezes IZFiA. Jarosław Dominiak, prezes SII, zwraca jednak uwagę, że najważniejszym efektem zmiany zasad finansowania nadzoru powinno być zwiększenie jego efektywności. – Uczestnicy rynku muszą mieć poczucie, że jest on należycie nadzorowany, a nadużycia piętnowane i dotkliwie karane. Dla inwestorów kwestią wtórną jest to, w jakiej części nadzór jest finansowany przez GPW, KDPW, a jaką kontrybucję zapewniają domy maklerskie. Oni chcą czuć, że rynek jest tani, a nadzór zapewnia inwestorom odpowiedni poziom bezpieczeństwa – mówi.

Mimo że od przekazania propozycji KNF do Ministerstwa Finansów minęło półtora roku, to prace nad nimi utknęły w martwym punkcie. – Ministerstwo Finansów co do zasady podziela pogląd o potrzebie wprowadzenia właściwych korekt w obecnym systemie finansowania kosztów nadzoru i wyraża zainteresowanie podjęciem dalszych analiz pożądanych zmian w obowiązujących przepisach prawa. Jednocześnie propozycja przekazana przez Urząd Komisji Nadzoru Finansowego może stanowić dobry punkt wyjścia do dalszych prac. MF uważa za zasadne pochylenie się nad uwzględnieniem specyfiki różnych typów podmiotów nadzorowanych i rodzaju prowadzonej przez nie działalności tak, aby wypracowany model naliczania opłat był bardziej przejrzysty i adekwatny do skali działalności poszczególnych grup tychże podmiotów – usłyszeliśmy w biurze prasowym ministerstwa. Podkreślono, że MF otrzymywało sygnały z rynku, że kierunek zmian zaproponowany przez nadzór wymaga pewnych modyfikacji w celu adekwatnego rozłożenia kosztów funkcjonowania nadzoru nad poszczególnymi segmentami do generowanych przez nie kosztów.

Adam Maciejewski uważa jednak, że zmiany powinny być wprowadzone jak najszybciej.

– Naturalne jest, że podmioty nadzorowane i dotychczas nieponoszące bezpośrednich kosztów nadzoru nie są zainteresowane zmianami. Ale aktualny system jest po prostu niesprawiedliwy, nielogiczny i niebezpieczny. Na rynku musi być stosowana zasada „level playing field". Przykładowo nie wyobrażam sobie, by MTF oferujący swoje usługi w Polsce nie ponosił takich opłat w sytuacji, kiedy ponosi je GPW – wskazuje.

– Należy wprowadzić takie przepisy, które będą nakładały obowiązek uiszczania opłat na KNF na wszystkie podmioty podlegające nadzorowi komisji. Bezpieczeństwo na rynku finansowym, tożsame ze sprawnym i skutecznym nadzorem, jest w interesie wszystkich podmiotów, które prowadzą działalność i zarabiają pieniądze w jego ramach – wtóruje Beata Jarosz, wiceprezes GPW.

Ministerstwo podkreśla, że zmiany zaproponowane przez KNF dotyczą wyłącznie finansowania kosztów nadzoru nad rynkiem kapitałowym, a problem dotyczy całego rynku finansowego i „jako taki wymaga ujęcia systemowego". Podobnie uważa część przedstawicieli rynku kapitałowego.

– Brakuje dyskusji całościowej, która uwzględniłaby wszystkie źródła finansowania Komisji. Skutkuje to przyjęciem założenia, że każda część sektora powinna płacić za jego nadzór. W mojej ocenie jest to niesłuszne, ponieważ każdy sektor charakteryzuje się innym rozproszeniem środków nadzorczych – uważa Marcin Dyl. – W sektorze kapitałowym finansowanie strukturalnie jest relatywnie droższe, ponieważ obejmuje bardzo różne podmioty, m.in. pośredników, spółki, TFI, maklerów, podmioty z infrastruktury rynku. Dlatego należy się zastanowić, czy te proporcje pomiędzy częściami całego rynku finansowego nie powinny wyglądać inaczej – dodaje.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy