Bez konsolidacji branży grozi bankructwo

To, że Czesi lubią piwo, nie ulega najmniejszej wątpliwości. Ze spożyciem 160 l na głowę wyraźnie przodują pod tym względem na świecie. Wbrew pozorom nie gwarantuje to jednak dobrej koniunktury czeskim browarom. Od 10 lat toczą one zaciętą walkę o udziały w rynku.W 1989 r. funkcjonowało w Czechach 77 browarów. Wkrótce 16 z nich zamknięto, a obecnie kilkanaście następnych znalazło się na skraju bankructwa. Konsolidację wymusza niechęć Czechów do płacenia za piwo. Półlitrowy kufel kosztuje w pubie 20 koron, a więc ok. pół dolara. Ponieważ przywiązanie do znaku firmowego praktycznie nie istnieje, browary walczą o rynek cenami. W rezultacie osiągają niewielkie zyski i nie stać ich na wykorzystanie olbrzymich możliwości eksportowych, bo do tego są potrzebne inwestycje. Natomiast gdyby największe browary zdołały zakończyć walkę o rynek i porozumiały się co do jego podziału, mogłyby wreszcie podnieść ceny piwa i rozwinąć jego eksport.1 września Nomura, która ma większościowe udziały Plznenskiego Prazdroju (lidera rynku) i drugiego co do wielkości producenta czeskiego piwa browaru Radegast - wyznaczyła dla obu tych firm wspólny zarząd. Zakończyło to dwuletni spór w tej sprawie. Gdy bowiem w 1997 roku Nomura ogłosiła plany fuzji browarów, brytyjski producent piwa Bass (ma 34% Radegastu i 80% Prazskich Pivovarów) złożył skargę do czeskiego urzędu antymonopolowego (AMO).Bass argumentował, że powstała w wyniku fuzji firma miałaby 44--proc. udział w rynku, co niekorzystnie wpłynęłoby na sytuację innych browarów. W grudniu 1997 r urząd orzekł, że fuzja "mogłaby zakłócić konkurencję gospodarczą" i wezwał Nomurę do sprzedania w ciągu pół roku większościowych udziałów w jednym z browarów. Jednak Japończycy nie zważając na to powołali spółkę Ceske Pivo, która łączyła działalność Plznenskiego Prazdroju i Radegastu. A na początku br. AMO unieważnił wcześniejszą decyzję i zezwolił na fuzję.Teraz z kolei Nomura chce sprzedać swoje udziały w pilzneńskim browarze innemu zagranicznemu inwestorowi. Przy czym byłby to inwestor branżowy, bo rozmowy są prowadzone z South African Breweries, holenderskim Heinekenem i amerykańskim Anheuser-Busch. Zagraniczne browary interesują się też prywatną spółką Jihoceske Pivovary, która ma trzy wytwórnie piwa.Jej dodatkowym atutem jest to, że ma prawo do używania nazwy Budvar (w Niemczech Budweiser).Może więc wreszcie zagraniczni właściciele czeskich browarów skończą walkę o rynek i przystąpią do współpracy, czego pierwszym efektem musi być podwyżka cen piwa w Czechach.

J.B.