Potencjalny obiekt wrogiego przejęcia
Zróżnicowana działalność oraz korzystne wyniki zdają się świadczyć o mocnej pozycji francuskiej firmy Vivendi. W pierwszej połowie br. powiększyła ona zysk o 29%, do 823 mln USD, ale rezultat ten nie jest w stanie przesłonić słabych stron spółki i wątpliwości dotyczących polityki, jaką prowadzi prezes Jean-Marie Messier. O problemach Vivendi wymownie świadczy spadek ceny jej akcji. Od 29 stycznia staniały one o 22%.
W tej sytuacji pojawiły się pogłoski o możliwości wrogiego przejęcia firmy. Jak podaje "Business Week", za potencjalnego nabywcę akcji Vivendi uważa się François Pinault, który prawdopodobnie kupił już 1% jej walorów. Jednak przejęcie całej, silnie rozbudowanej spółki przekracza zapewne możliwości tego inwestora. Dlatego bardziej realny wydaje się jej zakup przez kilku wspólników. Wymienia się wśród nich Deutsche Telekom, który chętnie wszedłby na francuski rynek bezprzewodowych usług telefonicznych oraz amerykańską firmę medialną Time Warner, szukającą przyczółka w Europie. Dla tej ostatniej magnesem może być 49-proc. udział Vivendi w Canal Plus, największym europejskim operatorze telewizji kablowej.Zdaniem ekspertów, potencjalnych inwestorów przyciąga możliwość późniejszej, korzystnej sprzedaży części działalności Vivendi. Pierwotnie obejmowała ona uzdatnianie wody, energetykę i utylizację odpadów. Po 1996 r., gdy na czele firmy stanął Jean-Marie Messier, firma nabyła pokaźne udziały w spółkach branż telewizyjnej, telekomunikacyjnej oraz medialnej. Według szacunków, suma wycen aktywów związanych z poszczególnymi sferami działalności byłaby o ponad 14 mld USD wyższa od kapitalizacji rynkowej Vivendi.Obecnie największym problemem spółki jest nadmierne zadłużenie wynikające z kredytów, które zaciągnięto, by sfinansować kolejne, duże przejęcia, m.in. w Stanach Zjednoczonych. Pokaźne zobowiązania skłoniły ostatnio agencję Standard & Poor's do obniżenia długoterminowego ratingu Vivendi.Reputację francuskiej firmy popsuło też kilka nieudanych prób dalszego rozszerzenia działalności w telewizji kablowej, telekomunikacji, a także usługach internetowych. Pomimo zakupu przez Vivendi 24,5-proc. udziału w BSkyB jego główny właściciel Rupert Murdoch nie dopuścił do połączenia z Canal Plus. Tymczasem 44-proc. udział w Cegetel nie pozwala na rozszerzenie usług w miejscowej telefonii komórkowej ze względu na silną konkurencję ze strony France Telecom, a poza Francją - na możliwy opór innych akcjonariuszy - British Telecom i Mannesmanna.Nie wiadomo, jakie wyjście zaproponuje prezes Vivendi. Za mało prawdopodobną uważa się rezygnację z dotychczasowej działalności. Nieprędko dojdzie też zapewne do wyodrębnienia poszczególnych sfer usług i ich oddzielnego notowania na giełdzie. Ostatnio pojawiły się natomiast nie potwierdzone pogłoski o możliwości sprzedaży Cegetel, co oznaczałoby koniec ambicji telekomunikacyjnych. Według "The Wall Street Journal", zakupu miałyby dokonać wspólnie British Telecom oraz News Corp. Wiadomość ta pobudziła na początku tego tygodnia zainteresowanie akcjami Vivendi.
A.K.