Zachodni specjaliści oceniają szanse emerging markets w 2000 r.

Zagraniczni specjaliści uznają, że nadchodzący rok będzie udany dla większości europejskich emerging markets. W ich opinii, w Europie najlepsze perspektywy mają Węgry i Turcja, najgorsze zaś - Polska i Grecja. Rosja i Czechy mogą stać się "czarnymi końmi" w regionie.

W 1999 r. notowania na światowych rynkach wschodzących rosły średnio szybciej niż indeks Dow Jones. Martin Taylor z Baring Asset Management, Stefan Boettcher z Schroder Investment Management oraz analityk Morgan Stanley Dean Witter John-Paul Smith zastanawiają się w dyskusji panelowej na łamach dodatku "Central European Economic Review" wydawanego przez "The Wall Street Journal", czy tendencja ta zostanie utrzymana również w przyszłym roku. Ich zdaniem, wiele czynników przemawia za tym, że trend ten będzie kontynuowany. Wskazują m.in. na paradoksalnie pozytywny efekt obaw, które budzi ewentualność pojawienia się zaburzeń komputerowych, związanych z przełomem 1999 i 2000 r. na rynkach słabiej rozwiniętych. - Spodziewam się tzw. efektu stycznia na rynkach kapitałowych, w tym na rynkach wschodzących. Część inwestorów zamyka teraz pozycje w obawie przed Y2K i na początku przyszłego roku będzie dysponować gotówką - uważa M. Taylor. - Sytuacja jest podobna jak przed rokiem, kiedy zbliżał się termin wprowadzenia euro. Obawiano się wówczas załamania na rynkach. Kiedy to nie nastąpiło, ceny akcji zaczęły szybko rosnąć na Zachodzie - podkreśla z kolei John-Paul Smith.W naszym regionie uwaga inwestorów powinna się skupić przede wszystkim na krajach, które aspirują do członkostwa w UE. Analitycy zdecydowanie, oprócz Turcji, faworyzują Węgry, którym sprzyjają bardzo dobre perspektywy makroekonomiczne. Właśnie akcje węgierskiego banku OTP, wraz z walorami izraelskiej spółki high-tech Orange Partner Communications, są teraz głównym obiektem zainteresowania zachodnich funduszy na emerging markets.Na tym tle słabiej wypada Polska. Zdaniem M. Taylora, głównym czynnikiem, który zniechęca zagranicznych inwestorów do lokowania kapitałów na naszym rynku, są gorsze perspektywy gospodarcze. Wskazują przede wszystkim na słabe wyniki eksportowe. - Inwestorzy mogą zwracać uwagę na kilka polskich spółek, które prowadzą działalność na rynkach zagranicznych. Jasnym punktem jest tu KGHM. Jednak jego notowania są również uzależnione od cen miedzi - twierdzi M. Taylor."Czarnymi końmi" w regionie mogą stać się Rosja oraz Czechy.- Rynek rosyjski można postrzegać jako dużą spółkę naftową, która jest niedowartościowana na tle branży - uważa S. Boettcher. Należy jednak uważać, bo w wyniku niekorzystnych czynników (np. politycznych) hossa na tej "spółce" może się szybko zakończyć. Sytuacja w Czechach, gdzie w centrum zainteresowania inwestorów z zagranicy znajduje się praktycznie 5 spółek (CEZ, SPT Telecom, Ceske Radiokomunikace oraz banki - Ceska Sporitelna i Komercni) jest wielką niewiadomą. Eksperci uważają, że jeśli sytuacja na scenie politycznej poprawi się, wówczas liderem na rynku może być koncern energetyczny CEZ.Ogólnie dyskutujący specjaliści twierdzą, że w przyszłym roku akcje na emerging markets zdrożeją średnio o 20-25%, jednak jeśli np. poprawi się sytuacja w Rosji, wtedy średnia stopa zwrotu może być nieco wyższa.

Ł.K.